Lubelscy radni sprezentowali Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami działkę. Miało na niej powstać schronisko dla bezdomnych kotów. Właścicielem działki jest prywatna firma, od której grunt miały ją przejąć władze miasta. Najwyraźniej jednak radni pospieszyli się i jeszcze nie mając terenu, oddali go schronisku. Wynikiem zamieszania jest to, że prywatny sponsor grozi wycofaniem pomocy finansowej.

REKLAMA

daniem wiceprezydenta Lublina Janusza Mazurka, wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Rozmowy z firmą trwają, sprawa jednak przeciąga się, bo teren ma obciążona hipotekę.

Cierpliwość traci sponsor z Francji, który przeznaczył 200 tys. zł. na budowę schroniska. Tracimy pieniądze, bo sponsor, który nam je darował, twierdzi, że będzie chciał ich przekazania do innych schronisk - mówią pracownicy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Zdaniem prof. Halina Kowalskiej-Pyłki, populacja kotów w Lublinie rośnie w zastraszającym tempie. Jeżeli nie będzie schroniska, to nie będzie możliwości ich wyłapywania i sterylizowania. Będzie za to coraz więcej skarg mieszkańców, że koty brudzą w piwnicach.

Foto: Archiwum RMF

16:10