Pozostająca bardzo długo w izolacji Libia rządzona twardą ręką przez Muamara Kadafiego otwiera drzwi przed międzynarodowymi inspektorami rozbrojeniowymi. Przedstawiciele Trypolisu zgodzili się na kontrole inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
W ubiegłym tygodniu libijski przywódca zadeklarował gotowość zniszczenia libijskich arsenałów broni masowego rażenia.
Jak zapowiedział szef Agencji Mohamed El Baradei, inspekcje mogą się rozpocząć nawet już w przyszłym tygodniu: W najbliższym czasie osobiście odwiedzę Libię wraz z grupą ekspertów by rozeznać się w sytuacji - zapowiedział El Baradei
W kontekście nieoczekiwanej libijskiej deklaracji obserwatorzy podkreślają zwycięstwo dyplomacji amerykańskiej i brytyjskiej. Odstawiona na boczny tor czuje się natomiast Francja. Amerykanie i Brytyjczycy nie poinformowali nas o tajnych negocjacjach z Kadafim - z wyraźną urazą oświadczył szef nadsekwańskiej dyplomacji Dominique de Villepin.
Jednocześnie zdaniem wielu komentatorów, Paryż został wystrychnięty na dudka również przez samą Libię, która - mimo wcześniejszych obietnic - nie chce wypłacić Francuzom wysokiego odszkodowania za dokonany w 1989 roku zamach na samolot linii UTA. Komentarze zebrał nasz paryski korespondent Marek Gładysz:
Niespodziewana decyzja Libii o rezygnacji z budowy broni atomowej odbiła się także sporym echem w Izraelu. Libijska oferta może bowiem zwiększyć naciski na Tel Awiwu, by pozwolił kontrolować swoje arsenały atomowe. Największej presji można oczywiście oczekiwać ze strony państw arabskich:
16:30