Prawie sześćset skarg na ubezpieczenia kredytów oferowane przez banki wpłynęło tylko w ubiegłym roku do rzecznika ubezpieczonych. Coraz częściej, kiedy przychodzi do wypłaty odszkodowania, ubezpieczenie okazuje się fikcją.
Do usunięcia nieprawidłowości wezwała banki Komisja Nadzoru Finansowego. Stanie się to jednak nieprędko, bo ostateczną rekomendację KNF ma ogłosić dopiero jesienią.
Już teraz jednak widać, że banki nie zamierzają ułatwiać życia klientom. Na razie jedynie deklarują wolę współpracy przy dokumencie ws. ubezpieczeń. Czym innym są ubezpieczenia dodawane do karty, a czym innym ubezpieczenia sprzedawane przy kredytach hipotecznych - tłumaczy Norbert Jeziolowicz ze Związku Banków Polskich. Jeśli mielibyśmy tworzyć jakieś regulacje, to musiałyby być one bardziej szczegółowo dopasowane do różnych elementów rynku ubezpieczeniowego - dodaje.
KNF chce też ujawnienia wysokości prowizji, jakie banki pobierają od ubezpieczycieli za sprzedaż ich produktów. Przedstawiciele banków odpowiadają: zgodzimy się pod warunkiem, że zostaną też ujawnione prowizje innych agentów.
Opinia prezesa Komisji Nadzoru Finansowego na temat ubezpieczeń oferowanych przez banki przy sprzedaży kredytów jest druzgocąca. Wynika z niej, że klient - choć płaci składki - gdy chce walczyć o odszkodowanie, ma związane ręce.
Lista zarzutów jest bardzo długa. Te najcięższe dotyczą konfliktu interesów i wysokości prowizji. KNF podkreśla, że banki nie mogą jednocześnie reprezentować klienta i firmy ubezpieczeniowej.
Gdy klient zachoruje czy umrze, w jego imieniu czy w imieniu spadkobierców odszkodowania może dochodzić tylko bank. Tymczasem bankowi się to w ogóle nie opłaca, bo od firmy ubezpieczeniowej, z którą często jest zrzeszony w jednej grupie kapitałowej, dostaje prowizje za niską szkodowość. Banki nie pozostawiają klientom możliwości bezpośredniego dochodzenia roszczeń. Klient, choć płaci składki, nie ma jak walczyć z firmą ubezpieczeniową o odszkodowanie.
Wyłącznie od uznania banku zależy to, czy będzie dochodził roszczeń od zakładu ubezpieczeń, czy też będzie dalej ścigał klienta lub jego spadkobierców. W efekcie, choć klient miał ubezpieczenie na wypadek choroby czy śmierci (i płacił wysokie składki), to w przypadku nieszczęścia on czy jego spadkobiercy muszą dalej spłacać raty kredytu.
Kolejny zarzut dotyczy prowizji, która może wynosić nawet kilkadziesiąt procent. Tego typu działania stoją w rażącej sprzeczności z koniecznością budowania zaufania klientów do rynku finansowego, odbiegając w szczególności od wielkości prowizji zwykle pobieranych przez pośredników ubezpieczeniowych i mogą sugerować, że celem oferowania ubezpieczeń w ramach bancassurance jest przede wszystkim generowanie przychodów dla banków, a nie zapewnianie użytecznej i cenowo dostępnej ochrony ubezpieczeniowej - pisze w liście do prezesów banków szef KNF Andrzej Jakubiak.
Banki nie pozostawiają klientom wyboru: albo kupią ubezpieczenie, albo nici z kredytu. Nakładają na nich obowiązek zawarcia konkretnej umowy z konkretną firmą na konkretnych warunkach, tymczasem często klient nie ma nawet możliwości przeczytania całej umowy.
Do końca marca prezesi banków i firm ubezpieczeniowych mają poinformować KNF o tym, do kiedy i w jaki sposób zamierzają wyeliminować nieprawidłowości. Na jesieni ma wejść w życie rekomendacja KNF w tej sprawie. KNF rozważa, czy nie nałożyć na banki obowiązku informowania klientów o prowizjach od ubezpieczyciela. Chce zagwarantować też klientom możliwość wyboru firmy, w której wykupią polisę.