Nadal nie opanowano sytuacji w podtopionym mieście Arles na południu Francji, 60 kilometrów od Marsylii. Ponad 8 tysięcy francuskich strażaków wspomaganych przez ich belgijskich, włoskich i niemieckich kolegów przez całą sobotę wypompowywało wodę z ulic, piwnic i budynków miasta.
W operacji bierze udział również blisko dwa tysiące żandarmów i policjantów oraz 20 helikopterów. Przypuszcza się, że prace zajmą jeszcze około dziesięciu dni. Miasto jest pod wodą od czwartku, kiedy Arles zalały wezbrane wody rzeki Rodan. Straty z powodu podtopień szacuje się na 200 milionów euro.
To co się dzieje jest naprawdę niespotykane. Tama chroniąca nasz region ma 250 kilometrów długości, została wybudowana jeszcze za Napoleona III. Od tego czasu niektóre jej odcinki były naprawiane, ale nigdy nie była remontowana w całości - mówił szef miejscowej policji nadzorujący pracę służb miejskich.
Od czwartku ucierpiała ponad jedna piąta z 50 tysięcy mieszkańców miasta, które w czasach rzymskich było jednym z głównych centrów handlowych Francji.
Nadal istnieje ryzyko, że ciągle wzbierająca Loara w ciągu najbliższej doby zaleje okolice Orleanu i Tours, na zachodzie kraju.
Do Francji nie pojadą z pomocą polscy strażacy. Tamtejsze władze podziękowały za pomoc, z jaką wybierała się grupa 25 strażaków-ratowników z kujawsko-pomorskiego.
23:35