Droższy gaz i prąd, bilety na autobusy, metro i pociągi, wyższe składki ubezpieczeniowe i podatki mieszkaniowe. Rok 2012 zaczął się we Francji serią kryzysowych podwyżek. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii i Belgii.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Od pierwszego stycznia Francuzi muszą płacić wyższe składki na wszystkie ubezpieczenia - między innymi chorobowe, mieszkaniowe i samochodowe. Spółki ubezpieczeniowe wyjaśniają, że poniosły duże straty z powodu licznych katastrof naturalnych i teraz muszą wypełnić swoje kasy.
Z powodu podwyżki VAT-u w niektórych sektorach droższy jest już m.in. transport, restauracje, prace remontowe, gaz i prąd. To jednak nie koniec podwyżek cen energii elektrycznej. Prawdopodobnie za kilka miesięcy będzie jeszcze drożej, bo najstarsze francuskie elektrownie atomowe wymagają renowacji. Koszty tej operacji szacuje się na co najmniej 10 miliardów euro.
Co więcej, rząd zapowiada dodatkową, generalną podwyżkę VAT-u. W marcu w górę pójdą więc wszystkie towary i usługi. Zaczynam mieć tego dość! Wszystko jest coraz droższe, nie widać końca podwyżek. Jedyna rzecz, która nie wzrasta, to zarobki. Dopiero teraz można naprawdę odczuć kryzys - skarży się korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi zdenerwowana paryżanka.
Wszystko jest już we Francji za drogie, coraz trudniej przeżyć. Podróżowałem ostatnio poza eurolandem, byłem w USA i Wielkiej Brytanii. Miałem wrażenie, że wszystko było tam tańsze - dodaje młody Francuz.
Wielu paryskich ekspertów ostrzega, że podwyżki cen mogą pogłębić kryzys, bo spadnie popyt na wiele towarów i usług.
Z kolei w Belgii od Nowego Roku w górę poszły opłaty za elektryczność, mandaty i znaczki na listy. W 2012 wszyscy schudniemy. Nie wiem, jak u was w Polsce, ale tutaj wszyscy to odczujemy. Drożeje wszystko - papierosy, alkohol, piwo. Drożeje żywność. Muszę wciąż szukać tańszych sklepów - skarżą się rozgoryczeni Belgowie.