W pośredniakach zarejestrowanych jest 2,3 mln bezrobotnych. Z analiz przeprowadzonych przez urzędy pracy wynika, że nawet 65 proc. z nich nie jest zainteresowanych podjęciem pracy, a zależy im wyłącznie na opiece medycznej - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Od początku tego roku urzędy pracy przeżywają szturm. W styczniu w rejestrach przybyło ich prawie 160 tys. bezrobotnych. Dziś to 2,3 mln osób. Z analiz przeprowadzonych przez urzędy pracy wynika, że nawet 65 proc. bezrobotnych nie jest zainteresowanych podjęciem pracy, a więc wydawane na nich pieniądze trafiają w błoto. Do tej pory ekonomiści szacowali, że jest to około 30 proc.
Zdaniem cytowanych przez gazetę ekspertów, nasz system walki z bezrobociem jest nieracjonalny, gdyż wymusza wystawianie milionów niepotrzebnych dokumentów, wezwań do stawienia się w urzędzie czy skierowań na rozmowy kwalifikacyjne.
Taniej byłoby przyznać wszystkim po prostu automatycznie prawo do ubezpieczenia zdrowotnego. Urzędy pracy zajęłyby się wtedy osobami, które faktycznie szukają pracy i potrzebują pomocy - proponuje Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan.
Jak zaznacza gazeta, rząd pracuje nad gruntownymi zmianami w przepisach dotyczących walki z bezrobociem. Zakładają one zaostrzenie konsekwencji wobec bezrobotnego, który odmówi udziału w programie prowadzącym do jego powrotu na rynek pracy. Będzie z automatu tracił prawo do ubezpieczenia zdrowotnego nawet na 270 dni.
(bs)