Sąd Najwyższy oddalił wczoraj kasację wyroku dla Piotra Domańskiego, skazanego na dożywocie za trzykrotne zabójstwo. Trzy lata temu Domański, wówczas student Politechniki Łódzkiej, zastrzelił z zimną krwią dwóch taksówkarzy oraz parkingowego. Potem próbował zabić przechodnia. Orzeczenie Sądu Najwyższego jest prawomocne i nie można go zaskarżyć.
Obrona chciała zwrócenia sprawy do pierwszej instancji, ale Sąd Najwyższy oddalił kasację wyroku. Zdaniem sędziów, Piotr Domański nie zasługuje na wcześniejsze warunkowe zwolnienie. O wyjście na wolność może się ubiegać dopiero po 30 latach. Według adwokatów, taka kara jest zbyt surowa; według sędziów - ze względu na okrucieństwo zbrodni – odpowiednia: „Zwłaszcza, że zbrodni dopuścił się w sposób skrupulatnie zaplanowany, z zimną krwią, w celach rabunkowych. Wielokrotnie sąd pierwszej instancji podkreślał brak szacunku dla życia ludzkiego” – uzasadniał sędzia. Domański zabijał, bo chciał mieć pieniądze. Zamówił telefonicznie taksówkę i zabił pięcioma strzałami w tył głowy jej kierowcę - 46-letniego Wojciecha K. Ciało ofiary schował w bagażniku. Następnego dnia, jeżdżąc samochodem zabitego taksówkarza, śledził mężczyznę handlującego walutą pod jednym z łódzkich kantorów. Wieczorem - myśląc, że to śledzony przez niego mężczyzna, zabił pracownika parkingu - 62-letniego Wiesława C. Jego ciało ukrył na tylnym siedzeniu taksówki. Kilka dni później zastrzelił, biorącego udział w taksówkarskim pościgu za samochodem kolegi - 27-letniego Piotra R., strzelił także do przechodnia, a potem porzucił pojazd i uciekł. Zatrzymano go po miesiącu od ostatniego zabójstwa; ukrywał się w podłódzkich miejscowościach i lasach. Pomagali mu dwaj koledzy, którzy zostali za to skazani na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz kary grzywny po 1000 złotych. Jak sąd uzasadnił swoją decyzję posłuchaj w relacji naszej warszawskiej reporterki Agnieszki Burzyńskiej:
Foto: Archiwum RMF
07:30