Padł historyczny rekord ceny złota: 2500 dolarów za uncję. Ostatnio sunie w górę prawie jak polska olimpijska mistrzyni we wspinaczce sportowej Ola Mirosław. Od początku roku złoto zdrożało o ponad 20 procent, a od października zeszłego roku - o niemal 40 procent.
W niepewnych czasach, gdy w ładzie międzynarodowym pojawia się coraz więcej nieładu, państwa uciekają od długów, drukując coraz więcej pieniędzy, a głównej światowej waluty, czyli dolara, przybywa w zawrotnym tempie, złoto cieszy się coraz większym zainteresowaniem jako sprawdzona przez tysiąclecia alternatywa dla bardziej doraźnych środków wymiany.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Cena złota wspina się z przerwami od roku. Pod koniec 2023 roku przekroczyła poziom 2000 dolarów za uncję, co pierwszy raz miało miejsce w 2020 roku, na początku okresu pandemii koronawirusa. Potem było "zbieranie sił", a wiosną dalszy ruch górę. Poprawiając po drodze wielokrotnie rekordy, złoto dotarło do psychologicznego poziomu 2500 dolarów w piątkowy wieczór naszego czasu.
Analitycy zwracają uwagę, że ten piątkowy wzrost zbiegł się w czasie z lepszymi danymi z amerykańskiej gospodarki, co zwiększa prawdopodobieństwo obniżek stóp procentowych, co z kolei relatywnie zwiększa atrakcyjność inwestycji w złoto.
Przychylne Donaldowi Trumpowi amerykańskie media przekonują, że nieprzypadkowo spadek kursu dolara i wzrost ceny złota nastąpiły po ogłoszeniu programu gospodarczego przez Kamalę Harris. Pisze się również o wiszącej w powietrzu groźbie wybuchu wojny Izraela i Iranem.
Ogólniej, cenę złota wspierają zakupy banków centralnych szeregu krajów, które od wielu miesięcy gromadzą sztaby w swoich skarbcach. Wśród tych banków centralnych jest polski NBP, a prym wiedzie Ludowy Bank Chin. W ostatnim czasie padały historyczne rekordy zakupów złota przez banki centralne, a zestawienia zapowiedzi dotyczących dalszych takich zakupów wskazują, że proces może jeszcze się nasilić.
Ten zwrot w stronę starego jak świat kruszcu, jako pożądanego składnika rezerw banków centralnych, postrzegany jest co najmniej jako istotny dodatkowy składnik popytu albo wręcz jako zapowiedź trudnych na razie do przewidzenia zmian w światowym systemie finansowym, które mogą wzmocnić status złota jako oparcia dla walut państwowych, a przez to doprowadzić do znacznie większego wzrostu wartości kruszcu, szczególnie że jego cenę kształtuje giełda kontraktów na złoto, a nie handel fizycznym złotem, co w razie nagłego wzrostu popytu na to drugie, mogłoby doprowadzić do eksplozji cen.
Trudno lekceważyć tę ostatnią interpretację, biorąc pod uwagę siedmiokrotny przyrost długu publicznego w USA XXI wieku, któremu towarzyszą coraz śmielsze działania nowych potęg gospodarczych, skutkujące osłabieniem roli dolara jako waluty światowych rozliczeń i rezerw.
Na razie wielbiciele prognoz i analiz będą się spierać, czy zaliczywszy nowy rekord cena złota na razie spadnie, czy też pokonanie psychologicznej bariery otworzy drogę do poziomu 3000 dolarów albo jeszcze wyżej.
Jednocześnie warto zauważyć, że cena złota wyrażona w złotych w piątek nie była najwyższa w historii, chociaż bardzo bliska rekordu. Dzieje się tak dlatego, że dolar ostatnio się osłabia, a nasz złoty w ostatnich dniach należał do wyjątkowo umacniających się walut.