100 obwodnic - to jeden z ogłoszonych w weekend punktów programu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. Na budowę największej obwodnicy w kraju - planowanej Wielkiej Obwodnicy Warszawy - nie ma jednak na razie ani złotówki.
Rząd przed wyborami maluje (dosłownie) palcem na mapie kolejne drogi. Do planu inwestycji Rada Ministrów dopisuje Autostradową Obwodnicę Stolicy - ale bez źródeł finansowania. Dlaczego?
Urzędnicy Ministerstwa Infrastruktury tłumaczą, że prowadzą dopiero prace koncepcyjne, że analizowane są dopiero różne warianty autostradowej obwodnicy Warszawy, a na szukanie pieniędzy na tę gigantyczną inwestycję przyjdzie czas później.
Potem będziemy myśleć o źródłach finansowania i kosztach. To inwestycja na pewno planowana na wiele lat - mówi wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel.
Problem w tym, że w ocenie skutków regulacji, czyli kluczowym dokumencie dołączonym do poszerzonej listy inwestycji drogowych na najbliższe 10 lat, w każdej rubryce wpisano... 0 złotych.
Znalazło się tam również zdanie, że "dopiero analizowane będą różne możliwości sfinansowania inwestycji".
Źródła finansowania są proste. Są trzy: budżet, kredyt albo Unia Europejska - ucina Bittel.
Wszystko to nie przeszkadza np. Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad rozsyłać map z zaznaczoną już wielką obwodnicą wokół stolicy. Ma to być autostrada A50 od południa oraz ekspresówka S50 od północy.
Łatwo kreślić piękne mapy z wielkim ringiem wokół stolicy, trudno znaleźć pieniądze i zrealizować plan - komentuje minister infrastruktury w rządzie PO-PSL Cezary Grabarczyk.
Jak zaznacza, takie inwestycje zawsze planuje się na wiele lat, ale wskazuje źródła finansowania.
Trzeba wpisać choćby emisję obligacji infrastrukturalnych dla Krajowego Funduszu Drogowego albo zaciągnięcie na ten cel kredytu w Europejskim Banku Inwestycyjnym. Bez tego to propaganda - stwierdza Grabarczyk i dodaje, że czeka na wyliczenia dot. kosztów budowy 100 obiecanych przez PiS obwodnic.