Nie będzie obowiązkowego ujawniania przez kraje Unii Europejskiej umów energetycznych z Rosją - to wynik nacisku takich krajów jak Niemcy czy Francja. Parlament Europejski i Rada Unii uzgodniły wbrew Polsce i Litwie, że ujawnianie kontraktów z krajami spoza UE będzie jedynie dobrowolne.
Bruksela po doświadczeniach z negocjowaną przez Warszawę umową gazową z Rosją chciała wprowadzić regułę jawności w kwestii ujawniania kontraktów energetycznych. W 2010 roku Bruksela musiała włączyć się w rokowania Warszawy z Moskwą, bo minister gospodarki Waldemar Pawlak nie radził sobie z rosyjskimi negocjatorami. Gotowy był przystać na niezgodne z unijnym prawem i niekorzystne dla Polski rozwiązania. Bruksela - ze względu na bezpieczeństwo energetyczne - chciała mieć kontrolę nad tego typu umowami.
Zaproponowany akt prawny miał nakładać obowiązek informowania Komisji Europejskiej o międzypaństwowych negocjacjach umów energetycznych. Bruksela chciała także, by przedstawiciel Komisji był obecny podczas w rokowań. Według projektu, KE miała również oceniać umowy energetyczne z krajem spoza UE pod kątem zgodności z unijnym prawem. Z propozycji - głównie z powodu sprzeciwu Niemiec - nic jednak nie zostało. Unijna solidarność energetyczna pozostanie więc na papierze. Polska została osamotniona w ważnej dla naszego regionu sprawie - powiedział w rozmowie z dziennikarką RMF FM eurodeputowany PiS Konrad Szymański.