Donald Trump zapowiedział, że nałoży cła na Unię Europejską. Komisja Europejska twierdzi, że nie tylko będzie w stanie przyjąć cios, ale że odpowie w sposób zdecydowany. Nie brakuje głosów, że wojna handlowa, którą rozpętał amerykański prezydent jest bardzo niemądrym pomysłem.

Posunięcia Trumpa "przypominają nam stary dowcip Bernarda Lewisa, że ryzykowne jest bycie wrogiem Ameryki, ale zabójcze może być bycie jej przyjacielem" - pisze "Wall Street Journal", nazywając decyzję prezydenta "najgłupszą wojną handlową w historii". Dziennik zauważa, że poza cłami na Chiny, pozostałe represje wobec Kanady i Meksyku, a także grożenie Unii Europejskiej, nie mają żadnego sensu.

"Pan Trump czasami brzmi tak, jakby Stany Zjednoczone nie powinny w ogóle niczego importować, że Ameryka może być idealnie zamkniętą gospodarką, która wszystko robi w domu. To nazywa się autarkią (samowystarczalność gospodarcza) i nie jest to świat, w którym żyjemy, ani taki, w którym chcielibyśmy żyć, o czym pan Trump może się wkrótce przekonać" - kontynuuje dziennik.

Komisja Europejska już w połowie stycznia zapowiedziała, że odpowie zdecydowanie, jeśli Trump zdecyduje się na wypowiedzenie Europie wojny celnej. Dzisiaj rzecznik KE powtórzył, że Bruksela jest gotowa, by odeprzeć szantaż Ameryki.

Nasze stosunki handlowe i inwestycyjne ze Stanami Zjednoczonymi są największe na świecie. Stawka jest wysoka - przyznał w rozmowie z AFP Olof Gill, zaznaczając, że cła są szkodliwe z obu stron. Dodał, że UE "zdecydowanie odpowie", jeśli zostanie objęta "niesprawiedliwymi" taryfami.

Jak informuje dziennikarka RMF FM w Brukseli, UE od tygodni przygotowywali listy amerykańskich produktów, na które nałożone zostaną ewentualne cła.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Europa komentuje groźby Trumpa

Minister przemysłu Francji Marc Ferracci posunął się jeszcze dalej, domagając się odważnej odpowiedzi ze strony Brukseli. "Negocjacje handlowe z Donaldem Trumpem muszą przyjąć formę dynamiki sił" - powiedział dla FranceInfo. Kanclerz Olaf Scholz podkreślił wagę relacji handlowych ze Stanami Zjednoczonymi, ale zasugerował jednocześnie, że Wspólnota posiada narzędzia do odpowiedniego reagowania na działania Waszyngtonu.

Szef MSZ Włoch, wicepremier Antonio Tajani stwierdził w niedzielę, że "wojna celna nie opłaca się nikomu". "Mamy idee i strategię, by chronić nasze firmy"- dodał Tajani.

Były premier Belgii Guy Verhofstadt nie gryzł się natomiast w język, gdy nazwał cła Trumpa "jawnym atakiem na własny naród i prezentem dla miliarderów".

Rozporządzenie podpisane przez Trumpa przewiduje nałożenie 25 proc. ceł na towary z Kanady i Meksyku, z wyjątkiem produktów naftowych obłożonych niższym cłem 10 proc., oraz dodatkowych 10 proc. ceł na towary z Chin. Pretekstami do nałożenia ceł był udział tych państw w przemycie groźnego narkotyku, fentanylu do USA i deficytów handlowych Stanów Zjednoczonych w relacjach z Kanadą, Meksykiem i Chinami. O Unii Europejskiej Trump wielokrotnie mówił, że "traktuje Amerykę bardzo źle". Nie jest jednak jasne, jakie obszary miał na myśli.

W sobotę Donald Tusk w mediach społecznościowych, stwierdził, także w kontekście ceł Trumpa, że "jest się czym przejmować, ale nie ma się czego bać".