99 procent kolejarzy opowiedziało się w Łódzkiem za strajkiem generalnym. Także większość śląskich pracowników kolei powiedziało „tak” dla takiej formy protestu. To wstępne wyniki referendum, oficjalne będą znane w poniedziałek.

Jeśli dojdzie do strajku generalnego, Polsce grozi paraliż kolei. Nie będzie pociągów. Ludzie nie będą mieli czym dojechać do pracy, dzieci do szkół. To będzie tragedia nie tylko dla kolejarzy - mówią.

Pracownicy PKP uważają, że rząd łamie zawarte z nimi porozumienia. Ponadto w budżecie nie przewidziano niezbędnych dla kolei dotacji. Tylko w Łódzkiem może zostać zlikwidowanych 80 procent połączeń regionalnych i międzywojewódzkich.

W tej chwili w regionie jeździ 370 pociągów. Jedyne w miarę dochodowe połączenie to trasa Łódź – Warszawa. Codziennie w jedną i drugą stronę podróżują setki osób. Tu można śmiało powiedzieć, że składy bywają czyste. Inne pozostawiają sporo do życzenia.

Wszyscy co jeżdżą, wiedzą w jakich warunkach jeżdżą, jakie są tory, jakie to jest niebezpieczne. Przy dalszym braku finansowania kolej się wyłoży - mówi Kazimierz Janiak, szef kolejarskiej Solidarności i członek komitetu strajkowego w Łodzi.

Janiak nie wyobraża sobie, żeby kolej przetrwała jeszcze za mniejsze pieniądze. Bez remontów i modernizacji taboru te cięcia uderzają przede wszystkim w pasażera – tłumaczy Janiak i apeluje: By rząd przyznał nam rację, bo ją mamy i wtedy strajku by nie było. Jeżeli rząd nie przyzna nam racji, nie mamy innego wyjścia.

Ze śląskimi kolejarzami na dworcu w Katowicach rozmawiał reporter RMF Przemysław Marzec:

Spotkanie krajowego komitetu strajkowego zaplanowano na 21 października.

10:20