Kolejne problemy w podtoruńskiej strefie ekonomicznej. Niedawno zniknęły stamtąd Sumika i Orion, teraz grupowe zwolnienia zapowiedział Sharp. Do końca marca wypowiedzenia ma otrzymać 211 osób. Związki zawodowe już grożą protestami.

W Sharpie zatrudnionych jest obecnie ponad tysiąc osób - już teraz wiadomo jednak, że niemal jedna piąta załogi zostanie zwolniona. Powodem redukcji ma być trudna sytuacja ekonomiczna, przejawiająca się spadkiem zamówień i brakiem pracy. Według dyrekcji firmy zwolnienia pomogą przetrwać kryzys - kiedy trudne czasy się skończą, Sharp ma znów zatrudniać pracowników.
 
Tym, którzy stracą pracę, zarząd spółki proponuje trzymiesięczne okresy wypowiedzenia i odprawy w wysokości dwóch miesięcznych wypłat - zgodnie z prawem pracy. Tyle tylko, że przepisy mówią, że trzymiesięczne odprawy należą się osobom, które przepracowały minimum 8 lat - a takich w Sharpie nie ma. Na takie warunki nie godzą się związkowcy - chcą większych odpraw, ale także innych kryteriów, według których wytypowane mają zostać zwalniane osoby.
 
Zarząd Sharpa określił kryteria jako podstawowe - kompetencje, jakość pracy, przydatność - i pomocnicze - sytuacja socjalna, rodzinna, staż pracy i inne.  My widzimy to zupełnie inaczej - mówi Beata Arbat, przewodnicząca Solidarności w Sharpie. Pod uwagę powinny być brane osoby, które chcą dobrowolnie odejść i te, które mają uprawnienia do świadczeń przedemerytalnych. Tego nasz pracodawca nie wziął pod uwagę - dodaje.

Będzie protest?


Związkowcy chcą rozmawiać nie tylko z polskimi przedstawicielami Sharpa, ale także z japońskim zarządem spółki. Jeśli tak się nie stanie, będą czynnie protestować. Chcemy zorganizować manifestację pod siedzibą Sharpa włącznie z zablokowaniem DK nr 10, która tam biegnie - ostrzega Jacek Żurawski, przewodniczący toruńskiej Solidarności. Jutro rano pracownicy mają przekazać zarządowi spółki swoje propozycje.