Dopiero za 5 razem komornikowi udało się doprowadzić do licytacji aut , należących do gdańskiej kurii. Licytacja choć się odbyła, to niczego jednak na niej nie sprzedano.
Na sprzedaż była także wystawiona maszyna poligraficzna wydawnictwa Stella Maris. Pieniądze ze sprzedaży miały pójść na spłatę części długów tego kościelnego wydawnictwa.
Licytacja formalnie się odbyła; niczego jednaka nie sprzedano, bo albo nie było chętnych, albo ci, którzy chcieli coś kupić - ostatecznie z tego zrezygnowali.
Nie przesądziły o tym dylematy moralne. Na licytacji pojawili się znawcy samochodów. Długo oglądali wystawione BMW; przeraziła ich jednak cena wywoławcza i przebieg – ponad 280 tysięcy kilometrów. W tej sytuacji komornik ogłosi kolejną licytację – wtedy samochody będą tańsze o ok. 50 procent.
Kuria musi sprzedać swoje samochody, a niewykluczone że także dzieła sztuki. Pieniądze próbuje odzyskać bank i firma leasingowa.
Stella Maris zasłynęła z prania brudnych pieniędzy. Jej szefowie wystawiali fikcyjne faktury. Afera pogrążyła m.in. pomorskiego barona SLD.