Z unijnego funduszu o wartości 37,3 mld euro w ramach pakietu środków mających złagodzić wpływ epidemii na gospodarkę Polsce ma przypaść najwięcej - 7,4 mld euro - wynika z dokumentów KE. To dlatego, że Polska jest największym beneficjentem polityki spójności.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiła w piątek unijną inicjatywę o wartości 37,3 mld euro w ramach pakietu środków mających złagodzić wpływ epidemii na gospodarkę. Wskazała, że środki te będą pochodziły z polityki spójności i trafią bezpośrednio do określonych sektorów. Wcześniej informowała o funduszu o wartości 25 mld euro.
Szef dyrekcji generalnej KE Gert Jan Koopman poinformował w piątek, że ta różnica wynika z tego, iż prace nad funduszem toczyły się w szybkim tempie, a po podliczeniu środków okazało się, że jest ich więcej.
Z informacji przygotowanej przez Koopmana i opublikowanej na stronie Komisji dotyczącej tej inicjatywy wynika, że Polsce może przypaść najwięcej - 7,4 mld euro. Sporo środków ma trafić też do Hiszpanii - 4,1 mld euro, do Włoch - 2,3 mld euro, na Węgry - 5,6 mld euro i do Rumunii - 3 mld euro.
Polska ma mieć do dyspozycji ze swojej kwoty bardzo szybko 1,1 mld euro, a gdy wyda te środki - ma mieć dostęp do pozostałych pieniędzy. Podobnie będzie w przypadku innych państw członkowskich.
Środki będą pochodzić z funduszy polityki spójności. Dla Polski są największe, bo nasz kraj otrzymuje najwięcej z tej puli w budżecie na lata 2014-2020. Inicjatywa KE ma pomóc państwom w wykorzystaniu swoich środków z polityki spójności. Gdyby nie epidemie, te pieniądze mogłyby być wydane przez kraj członkowski później na inny cel lub nie zostałyby wydane w ogóle z powodu braku krajowego współfinansowania.
Komisja obawia się, że koronawirus mocno uderzy w unijną gospodarkę. Dyrektor generalny KE ds. gospodarczych Maarten Verwey poinformował w piątek, że Unia Europejska i strefa euro najprawdopodobniej znajdą się w tym roku w recesji z powodu koronawirusa.
Propozycja funduszu o wartości 37,3 mld euro ma zostać w najbliższym czasie przyjęta przez Radę UE i Parlament Europejski. Prace legislacyjne, według zapowiedzi instytucji unijnych, mają toczyć się szybko.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Polska zamyka granice przed koronawirusem. Co to oznacza?