Prawie 7,5 mln osób może nie dostać podwyżek świadczenia z ZUS w marcu, a dopiero w maju. Zakład przyznaje, że nie zdąży z realizacją pomysłu premiera. Donald Tusk chce, żeby waloryzacja była kwotowa, a nie procentowa. Świadczenia mają wzrosnąć nie o procentowy wskaźnik uwzględniający wzrost cen i płac, ale o około 70 zł.
"Rzeczpospolita" dowiedziała się, że wiceprezes ZUS Elżbieta Łopacińska w przesłanej do resortu pracy opinii przyznaje, że jest mało realne, aby podwyżkę przeprowadzić od 1 marca. Zakład proponuje, aby emeryci dostali ją w maju, z wyrównaniem od marca. Pozwoli to - według ZUS - uniknąć konieczności wypłaty odsetek z tytułu opóźnień.
Jednak rzecznik ZUS Jacek Dziekan uspokaja: Prace nad modyfikacją systemu informatycznego już trwają i będzie on gotowy. Jednocześnie przyznaje, że gdyby termin został przełożony na maj, "byłoby spokojniej".
Jak podkreśla "Rzeczpospolita", może się okazać, że forsowany przez szefa rządu pomysł nie tylko zostanie zrealizowany z opóźnieniem, ale i Trybunał Konstytucyjny uzna go za niezgodny z konstytucją.