Rada Ministrów przedłużyła zawieszenie podatku od sprzedaży detalicznej, tzw. podatku od sklepów wielkopowierzchniowych, do 1 lipca 2020 roku - podało Centrum Informacyjne Rządu.
Podatek dla branży handlowej wprowadzono w 2016 roku - nie był on jednak pobierany w związku z nakazem wydanym przez Komisję Europejską. W maju 2019 r. Sąd Unii Europejskiej (SUE) przyznał Polsce rację i orzekł, że podatek od sprzedaży detalicznej nie stanowi pomocy państwa. Sąd stwierdził nieważność decyzji KE i obciążył ją kosztami poniesionymi przez nasz kraj w związku z postępowaniem. Wyrok SUE jest jednak nieprawomocny. KE odwołała się od niego do Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE).
Biorąc pod uwagę toczące się postępowanie w TSUE, konieczne jest zawieszenie podatku do 1 lipca 2020 roku - czytamy w komunikacie CIR.
Centrum Informacyjne Rządu wskazało, że podatek od sprzedaży detalicznej będą płacić sprzedawcy, którzy osiągnęli w danym miesiącu przychód ze sprzedaży detalicznej ponad 17 mln zł. Dodano, że sprzedaż przez internet nie będzie opodatkowana.
Przewidziano dwie stawki podatku: 0,8 proc. od nadwyżki przychodu powyżej 17 mln zł do 170 mln zł miesięcznie; oraz 1,4 proc. od nadwyżki przychodu ze sprzedaży ponad 170 mln zł miesięcznie - napisano.
Podatek nie obejmie takich towarów jak: refundowane leki, energia elektryczna, ciepło systemowe, gaz ziemny, gaz w butlach oraz paliwa stałe (węgiel, koks) - wyjaśniło CIR.
Po złożeniu w lipcu odwołania przez Brukselę od korzystnego dla Polski orzeczenia Sądu UE, sprawa, którą zajmuje się teraz Trybunał, jest na etapie pisemnym. W jego trakcie zarówno Komisja Europejska, jak i polski rząd przedstawiają swoje argumenty na piśmie.
We wtorek służby prasowe TSUE poinformowały PAP, ze ostateczne rozstrzygnięcie Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczące sporu Polski i Komisji Europejskiej w sprawie podatku od sprzedaży detalicznej zapadnie za mniej więcej 10 do 12 miesięcy. Procedura potrwa jeszcze około roku, może trochę mniej. W najlepszym przypadku ostateczne orzeczenie zapadnie przed wakacjami przyszłego roku - powiedział PAP Balazs Lehoczki ze służb prasowych TSUE.
Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz mówiła w minionym tygodniu PAP, że bez ostatecznej odpowiedzi unijnego Trybunału podatek nie będzie wprowadzony.
Jeśli Polska zdecydowałaby się na wprowadzenie go wcześniej, a w ostatecznej apelacji przegrałaby przed TSUE, wówczas działanie rządu w Warszawie mogłoby zostać zakwestionowane jako sprzeczne z regułami unijnymi.
Na stanowisko Trybunału trzeba jeszcze poczekać, ale przed rozstrzygnięciem apelacji sędziowie w Luksemburgu wydadzą decyzję w dwóch sprawach dotyczących Węgier, które są podobne do sprawy polskiej. Jedna z nich odnosi się do supermarketów Tesco, a druga do firm telekomunikacyjnych. W obu chodzi o to, na ile państwo członkowskie może wprowadzać progresywne opodatkowanie przedsiębiorstw, uzależniając to od ich obrotu.
Źródła PAP w Trybunale wskazują, że choć są to oddzielne sprawy, to warto się im przyglądać, bo rozstrzygnięcie i argumentacja mogą być wzięte pod uwagę przy apelacji w polskiej sprawie.
ZOBACZ: Rząd przyjął projekt ustawy o OFE