Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i SYNO Poland dla "Rzeczpospolitej", aż 76,9 proc. Polaków nie odczuwa spowolnienia inflacji. Najbardziej zdecydowani w tej kwestii są seniorzy. Ekspert wyjaśnia, dlaczego, mimo spadku inflacji, w sklepach nadal widzimy drożyznę.
Te wyniki nie powinny zaskakiwać. Co prawda GUS podaje, że poziom inflacji rdr. kolejny miesiąc z rzędu spada, ale w mojej ocenie Polacy nie bardzo to widzą w swoich portfelach. Problem tkwi w tym, że spora część społeczeństwa, słysząc taki komunikat, liczy na spadki cen w sklepach. Jednak, idąc na zakupy, rodacy nadal zderzają się ze sporą drożyzną. I tutaj zaczyna się problem, bo w pierwszej kolejności należałoby wyjaśnić, że to, z czym mamy obecnie do czynienia, jest spadkiem dynamiki wzrostu cen, a to nie jest to samo, co obniżenie ich. Dlatego też wielu konsumentów może myśleć, że inflacja nie spada, bo nie tanieją produkty w sklepach - komentuje dr Krzysztof Łuczak, wieloletni obserwator branży retailowej, jeden ze współautorów badania.
Wśród respondentów, którzy nie zauważają lub nie odczuwają spadku inflacji, głównie są osoby w wieku 75-80 lat oraz 45-54 lat. Przeważnie mają one wykształcenie średnie bądź wyższe. Zazwyczaj deklarują dochody na poziomie 7000-8999 zł netto miesięcznie lub nie chcą ich ujawniać. Ponadto zamieszkują miasta liczące od 200 do 499 tys. zł lub od 50 do 99 tys. mieszkańców.
Zdaniem Łuczaka, spadku inflacji nie odczuwa polska klasa średnia, która żyje ponad stan. Osoby z tej grupy często mają zaciągnięte wysokie kredyty, które stały się szczególnie obciążające w czasie szalejącej inflacji.
Z tego też wynika ich przeświadczenie, że nie widać spadku inflacji - wyjaśnia dr Łuczak.
Analitycy z UCE RESEARCH informują również, iż z ostatnio przeprowadzonych badań rynkowych wychodzi, że konsumenci bardzo często mylnie postrzegają samą inflację lub w zły sposób ją definiują bądź nawet mocno ją przeszacowują. Głównie zapamiętują tylko to, co najbardziej zdrożało w ich otoczeniu. I do tego uogólniają całą resztę.
Gdyby dzisiaj zapytać konsumentów o to, na jakim poziomie faktycznie odczuwają inflację, na podstawie swojego koszyka zakupowego, w dużej części mogliby wskazać poziom zbliżony do 30 proc., a nawet lekko ponad tę wartość. Przy tej okazji warto też zauważyć, że każdy Polak inaczej odbiera wzrost lub spadek inflacji. Dla przykładu można podać, że przysłowiowy Kowalski co miesiąc wkłada do swojego koszyka w dużej części karmy dla kota i warzywa, a Nowak tego nie robi, bo nie ma takiego pupila i nie odżywia się zdrowo. Ich koszyki inflacyjne mocno się różnią, bo warzywa i karmy to dwie kategorie, które w ostatnich miesiącach naprawdę mocno zdrożały. Odczucia takich osób będą więc zupełnie inne, choć będą polegały na stanie faktycznym - analizuje dr Łuczak.
Według analityków z UCE RESEARCH, warto byłoby dodatkowo zapytać Polaków o to, co musiałoby nastąpić, żeby stwierdzili, że inflacja - w ich odczuciu - realnie maleje. Zdaniem ekspertów musiałaby ona spaść do jednocyfrowej wartości i sporo musiałaby potanieć żywność.
Jak informują autorzy raportu, 15,1 proc. badanych zauważa lub bezpośrednio odczuwa, że inflacja spada. Wśród tych osób 9,2 proc. raczej tak sądzi. Z kolei 5,9 proc. z tej grupy jest o tym przekonanych.
Zdaniem Łuczaka w tej grupie znajdują się przede wszystkim osoby, które rzadziej same za coś płacą i robią zakupy.
Badani, którzy zauważają lub odczuwają, że inflacja spada, przeważnie są w wieku 35-44 lat lub 55-64 lat. Zazwyczaj mają wykształcenie zasadnicze zawodowe bądź podstawowe. Miesięcznie zarabiają zwykle 1000-2999 zł netto. Głównie zamieszkują wsie lub miejscowości liczące do 5 tys. mieszkańców bądź mające od 5 do 19 tys. ludności.
Badanie zostało przeprowadzone pod koniec II kwartału br. metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) przez UCE RESEARCH i SYNO Poland dla dziennika "Rzeczpospolita" na próbie 1008 dorosłych Polaków. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, zarobków, a także wykształcenia oraz regionu zamieszkania.