"Zarząd LOT-u nie przyjął żadnych naszych propozycji" - mówią przedstawiciele związku zawodowego personelu pokładowego i lotniczego. Zapowiadają protest - w najbliższą sobotę przed Ministerstwem Aktywów Państwowych. Związek odrzucił porozumienie proponowane przez zarząd LOT-u dotyczące niższych pensji. Spółka chce ciąć wynagrodzenia pracownikom ze względu na kryzys spowodowany koronawirusem.
Po pierwsze sednem sporu jest skala obniżek pensji. Związkowcy się na nie godzą, ale nie na tak duże jakich chce zarząd.
Po drugie związkowcy przekonują: Mamy w LOT niestety wszystkie patologie rynku pracy.
Po trzecie, mają pretensje do zarządu, że sięga tylko do kieszeni szeregowych pracowników, a nie kadry kierowniczej.
Prezes postanowił zaproponować stewardessie na cały etap miesięczne wynagrodzenie równe swojemu dziennemu wynagrodzeniu - opisuje Agnieszka Szelągowska.
Wskutek braku porozumienia kilkaset stewardess będzie zmuszonych do przejścia na pół etatu. Choć związkowcy w sobotę będą protestować przed resortem nadzorującym LOT, jego szef już teraz umywa ręce.
Nie jestem upoważniony do ręcznego sterowania. To są spółki prawa handlowego, mają swoje zarządy, rady nadzorcze. One musza podejmować decyzje - mówi Jacek Sasin.