Plan finansowania podkarpackiej służby zdrowia w przyszłym roku przewiduje wzrost wydatków na leczenie o 48 mln złotych. Teoretycznie to wiadomość dobra. Dla dyrektorów szpitali w regionie, zwiększenie budżetu o kilkadziesiąt milionów i tak oznacza cofanie się i dalsze obcinanie kontraktów w przyszłym roku. Nie zgadza się z tym dyrektor podkarpackiego oddziału NFZ.

Dyrektor najlepiej zinformatyzowanego oddziału NFZ w Polsce wyznaje zasadę, że podobnie jak w naturze tak i w medycynie niczego nie można być pewnym. Także tego, że pacjent w połowie przyszłego roku usłyszy od lekarza, że właśnie wyczerpał się limit zakontraktowanych usług: Ten plan nie daje żadnych gwarancji. Żebyśmy mieli gwarancję musielibyśmy uciec za granicę, jeżeli chodzi o finansowanie.

Nieszczęście polega na tym, że dyrektor największego na Podkarpaciu Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie, któremu już teraz kończą się pieniądze na oddziale rehabilitacji nie może go przenieść za granicę. Jak pojawiają się problemy z finansowaniem, wprowadza się bardziej rygorystyczne limitowanie. To jest oczywiście zaprzeczenie tej zasady, że pieniądze maja iść za pacjentem. Tak jednak nie jest, ponieważ system działa w myśl starej zasady wszystkim po równo.

Co więcej zwiększenie datków na rehabilitacje w planie finansowym na 2004 rok mogłoby w pełni zaspokoić potrzeby tylko jednego z podkarpackich szpitali.

21:10