Nadszedł nie najlepszy czas dla kryptowalut. Próżno dziś już szukać śladów entuzjazmu związanego ze zmianą władzy w Białym Domu. Donald Trump, który obiecywał włączenie krypto do państwowych rezerw i uczynienie Ameryki "kryptostolicą świata", ma teraz inne zajęcia. Na domiar złego doszło do kolejnej, jeszcze większej niż wszystkie poprzednie, kradzieży kryptowalut z jednej z głównych giełd.

Przed weekendem ktoś ukradł z giełdy ByBit tokeny Ethereum warte niemal półtora miliarda dolarów. Założona siedem lat temu w Dubaju przez obywatela Singapuru Bybit należy do kilku lub kilkunastu największych na świecie giełd krypto pod względem obrotu, liczby transakcji i liczby klientów. Co więcej, marka jest na świecie dość rozpoznawalna, m.in. dzięki kontraktowi z piłkarską reprezentacją mistrzów świata, Argentyny oraz jednym z zespołów Formuły 1. 

Skradzione kryptowaluty były przechowywane w uważanym za bezpieczny i niepodłączonym na stałe do internetu tzw. zimnym portfelu. Eksperci podkreślają, że ponieważ wejście do takiego portfela wymaga jednoczesnego użycia kilku kluczy dostępu, hakerzy musieli zinfiltrować konta klientów, następnie udając uprawnionych sygnatariuszy oszukać ich i wyłudzić klucze, dzięki temu zdołali zmodyfikować algorytmy otwierające portfel, co pozwoliło im wyprowadzić ogromną ilość kryptowalut. 

Według nowojorskiej firmy Chainalysis zajmującej się m.in. śledzeniem przepływów kryptowalut, szereg śladów wskazuje, że za kradzieżą stoi związana z Koreą Północną grupa hakerów, zwana Lazarus. Chainalysis podaje, że na podstawie fragmentarycznych danych o przepływach krypto można przypuszczać, że to azjatycki "Łazarz" napadł na giełdę z Emiratów. 

Złodzieje używają systemu pośredników, starając się możliwie rozproszyć i skomplikować przepływ skradzionych środków i znaczną część łupu schowali głęboko w zakamarkach kryptowalutowych portfeli. Przez kilka dni udało się wytropić i zablokować niewielką część łupu, wartą kilkadziesiąt milionów dolarów. 

W ostatnim czasie miała miejsce cała serii tego rodzaju wielkich kradzieży. W zeszłym roku łącznie ukradziono kryptowaluty warte ponad 2 mld dolarów. To cały czas odnawia obawy o bezpieczeństwo funduszy.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Skok na ByBit nie pomaga notowaniom kryptowalut. Próbując uśmierzyć obawy klientów, giełda ogłosiła co prawda, że ma dość rezerw i rozpoczęła akcję zakupu utraconych kryptowalut, ale nie doprowadziło to do trwałego uspokojenia rynku. Dziś na rynku następują gwałtowne spadki cen, a od skoku cena Ethereum spadła o ponad dziesięć procent, a głównej waluty, Bitcoina, o prawie dziesięć.