Bruksela wytknęła Polsce najwięcej zaległości wśród państw kandydujących do Unii w opublikowanym dziś ostatnim raporcie przed rozszerzeniem Piętnastki, zaplanowanym za pół roku. Polska dostała dziewięć ostrzeżeń, druga na liście Malta – sześć. Najlepiej wypadła Słowenia - tylko jedno ostrzeżenie.

Zaległości wytknięte przez KE to opóźnienia w tworzeniu systemu IACS, słabe zabezpieczania przed BSE, słaba ochrony roślin, brak kontroli połowów ryb, przewlekłe procesy sądowe, brak ustawy audiowizualnej, upolitycznienie administracji publicznej i niedostosowanie do unijnych norm polskich rzeźni i mleczarni.

Ten raport nie ma takiej wagi politycznej, jak wcześniejsze. W poprzednich latach raporty Komisji Europejskiej mogły zaważyć na naszym członkostwie w Unii, np. opóźnić je lub spowodować nasze wypadnięcie z pierwszej grupy. Tym razem nie musimy się tego obawiać. Do Unii wejdziemy zgodnie z planem 1 maja przyszłego roku, nawet jeśli eurokraci z Brukseli wystawiliby nam jeszcze bardziej ponurą cenzurkę.

To przede wszystkim jednak ostrzeżenie przed tym, co nas może czekać po wejściu do UE, a więc już za kilka miesięcy. Jeżeli nie będzie gotowy system IACS konieczny dla wypłat dla rolników, to brukselskie pieniądze do nas nie wpłyną. Jeżeli mleczarnie i rzeźnie nie dostosują się do unijnych norm, to zostaną zamknięte, a eksport naszej żywności zostanie zablokowany.

Tak więc raport ma zmobilizować nasz rząd, a w szczególności administrację do gwałtownego przyspieszenia przygotowań.

22:00