Od rana rosną rentowności obligacji Hiszpanii, a na madryckim parkiecie indeksy zniżkują zdecydowanie mocniej niż na najważniejszych giełdach Starego Kontynentu. Taki obraz notowań to pokłosie decyzji agencji S&P, która obniżyła rating Hiszpanii o dwa stopienie, do BBB-, zaledwie jeden powyżej poziomu śmieciowego.
Obecnie taką samą ocenę, utrzymuje najostrzejsza w postrzeganiu państw peryferyjnych agencja Moody’s. Obecnie, gdyż najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu zakończy się proces jej rewizji i należy liczyć się z utratą przez dług Hiszpanii (która jest przecież czwartą największą gospodarką strefy euro) statusu inwestycyjnego. To z kolei będzie wywierać dodatkową presję na rząd w Madrycie, by ubiegać się o międzynarodową pomoc i skup obligacji. Warto w tym kontekście odnotować, że w przyszłym tygodniu odbędą się znaczne aukcje bonów i obligacji skarbowych, a październik przyniesie kumulacje zapadalności długu. Do końca miesiąca wypada bowiem termin wykupu instrumentów dłużnych o wartości ponad 31 mld euro, a kolejne 4 miliardy pochłoną płatności kuponowe. Niepowodzenie tych przetargów może przekonać gabinet Mariano Rajoya do odwlekanej, ale nieodzownej, decyzji o ubieganie się o bailout. Uważamy, jednak, że nie powinno to nastąpić przed regionalnymi wyborami w Galicji (21 października), z której wywodzi się premier. Do rozpoczęcia skupu obligacji przez ECB, euro, europejskie indeksy i waluty emerging markets będą pod presją. Cezurą będzie natomiast rozpoczęcie programu OMT, które wywoła falę aprecjacji wspólnej waluty i będzie korzystne dla złotego i innych walut EMEA.
Amerykańskie indeksy kontynuują zniżki, jednak na początku sesji europejskiej indeksy znajdują się nad kreską, co sprzyja walutom surowcowym, które zyskują na wartości w relacji i do dolara amerykańskiego, i do euro. Aprecjacji przewodzi dolar australijski. W bloku surowcowym jako walutę szczególnie narażoną na deprecjację w wypadku pogłębienia spadków na światowych parkietach należy postrzegać dolara kanadyjskiego. Kurs EUR/USD znajduje się poziomie 1,2870 i istnieje duże prawdopodobieństwo kontynuacji wzrostów w kierunku 1,30. W złotego uderzyły wczorajsze gołębie wypowiedzi członków RPP (utwierdzają nas przekonaniu, że redukcja stóp o 25 pb nastąpi na listopadowym posiedzeniu) i nieoczekiwane słowa premiera Donalda Tuska. Komentarz premiera, który za korzystny z punktu widzenia polskiego eksportu poziom kursu EUR/PLN uznaje 4,50, sprawił, że złoty zachowywał się znacznie gorzej niż waluty regionu, a kurs EUR/PLN zbliżył się do poziomu 4,10. Dziś złoty symbolicznie traci na wartości.
Wzrost zatrudnienia o 14,5 tys. nowych miejsc pracy to w obliczu rosnącego zasobu siły roboczej za mało by zahamować wzrost stopy bezrobocia. Wzrosło ono do poziomu najwyższego od blisko 30 miesięcy (z 5,1 proc. do 5,4 proc.). Optymizmem nie napawa słabnięcie górnictwa, kluczowego sektora australijskiej gospodarki. W świetle spadającego indeksu cen surowców obliczanego przez RBA oraz hamującej gospodarki Chin należy spodziewać się dalszego pogorszenia wyników finansowych osiąganych przez branżę, co oczywiście nie będzie sprzyjać poprawie sytuacji na rynku pracy. Dane zwiększają prawdopodobieństwo ponownej obniżki stóp na listopadowym posiedzeniu RBA, ale nie uderzyły wyraźnie w siłę mocno przecenionego w poprzednich tygodniach australijskiego dolara, który kontynuuje aprecjację i zarówno dziś, jaki i od początku tygodnia zyskuje na wartości do wszystkich walut G-10. Ciekawie kształtuje się sytuacja techniczna w notowaniach AUD/CAD, którą przedstawiliśmy w Raporcie Technicznym z 10 października.
Bartosz Sawicki
Departament Analiz
DM TMS Brokers S.A.