Cykl podwyżek stóp procentowych zbliża się do końca i niewykluczone, że w ostatnim kwartale przyszłego roku rozpocznie się obniżanie stóp procentowych NBP - powiedział prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Prognozował, że po nowym roku inflacja spadnie " do około 6 proc". Stwierdził także, że jest "właściwym prezesem na taki trudny czas".
W tej chwili zbliżamy się stopniowo do zakończenia naszego cyklu podwyżek stóp procentowych spodziewamy się, że w lecie inflacja się ustabilizuje i później zacznie wolno spadać. (...) Na pewno jesteśmy bliżej końca niż początku (...). Jesteśmy na dosyć wysokim poziomie - powiedział szef NBP.
Prezes zapowiedział też, że pod koniec przyszłego roku może rozpocząć się obniżanie stóp procentowych.
Mogę też z góry zapowiedzieć, że zgodnie z najnowszymi naszymi analizami, z zastrzeżeniem, przy przyjęciu założenia, że nie nastąpią niespodziewane wydarzenia, pod koniec przyszłego roku w kwartale ostatnim przyszłego roku być może będzie możliwość obniżenia stóp procentowych - powiedział Adam Glapiński.
Stwierdził, że sytuacja m.in. w związku z wojną w Ukrainie jest trudna. To jest moja ostatnia misja i mogę powiedzieć bez nadmiernej próżności, że jestem właściwym prezesem na taki czas, podobną opinię mam o obecnym rządzie - stwierdził.
Glapiński przyznał, że "inflacja w Polsce oczywiście jest taka sama, jak w innych krajach, naszej strefy geograficznej, naszego obszaru gospodarczego, którego jesteśmy częścią, całego świata".
Dążymy do trwałego obniżenia inflacji i związku z tym obniżenia stóp procentowych, kiedy przyjdzie na to czas - zapowiedział.
Szef NBP zwrócił jednocześnie uwagę, "że w tej chwili stopy nie są jakieś szczególnie wysokie, jeśli spojrzymy na ostatnie 20 lat naszej gospodarki".
Przypomniał, że inflacja, według wstępnego szacunku GUS w maju wyniosła 13,9 proc. To jest nie ukrywam znacząco więcej, niż chcielibyśmy widzieć. Ale cały czas trzeba pamiętać o głównych przyczynach tego stanu rzeczy. Przede wszystkim w ostatnich kwartałach mieliśmy bardzo silne wzrosty cen surowców energetycznych, a ostatnio także silne wzrosty cen surowców rolnych na rynkach światowych. Niestety wojna w Ukrainie, wcześniej polityka gazowa Rosji - jeszcze przed wojną - oraz polityka energetyczna Unii Europejskiej - przede wszystkim stały wzrost cen energii elektrycznej - podbiły ceny wielu surowców. I to jest główna przyczyna inflacji - powiedział prezes banku centralnego.
Adam Glapiński przyznał, że "cały czas mamy do czynienia z zaburzeniami globalnych łańcuchów produkcji, zakłóceniami w dostawach - postpandemiczne". Te zaburzenia prowadzą do problemów zaopatrzeniowych wielu polskich firm, braków komponentów, wysokich kosztów transportu międzynarodowego - wszystko to podbija cały czas ceny wielu towarów - tłumaczył.
Prezes NBP przyznał, że w krajowej gospodarce mamy jednocześnie bardzo dobrą sytuację. Poza inflacją ona jest bardzo dobra - wskazał. Przypomniał, że wzrost PKB w pierwszym kwartale wyniósł 8,5 proc. - "to jest bardzo szybki wzrost". Polski PKB przekroczył już o ponad 8 procent poziom sprzed pandemii - powiedział.
Glapiński tłumaczył, że na razie decyzje RPP nie wpływają na inflację, gdyż podwyżki stóp procentowych działają z opóźnieniem. Jesteśmy nastawieni, by inflacja nie trwała dłużej niż wynika to z szoków. To jest nasz cel, patrzymy jaka będzie sytuacja za rok czy kilka kwartałów, w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej, czyli dwóch lat - powiedział Glapiński. Dodał, że celem jest też ograniczenie oczekiwań inflacyjnych, by nie napędzała się spirala płacowo-cenowa.
Glapiński ocenił, że w kolejnych miesiącach inflacja będzie jeszcze rosnąć, ale po okresie letnim będzie się stabilizować. Zastrzegł przy tym, że w warunkach wojennych jest wiele niepewności.
Szef NBP zaznaczył też, że wysoka inflacje jest w tej chwili zjawiskiem globalnym, a najbliższe 10 lat w gospodarce światowej upłynie pod znakiem skutków inflacji. Podał przykłady Łotwy, Litwy i Estonii, gdzie inflacja jest wyższa niż u nas. To są wszystko kraje euro. To pokazuje, w jakiej sytuacji bylibyśmy, gdybyśmy byli w strefie euro. Nie moglibyśmy nic zrobić, bo decyzje byłyby podejmowane we Frankfurcie i kierowane głównie sytuacją gospodarczą Niemiec, Francji - zauważył Glapiński.
Inflacja po nowym roku powinna spaść do około 6 proc. - powiedział szef NBP.
Zastrzegł jednocześnie, że taki spadek będzie możliwy, jeśli nie dojdzie do niespodziewanych wydarzeń, jak chociażby agresja na Tajwan.
Jeśli nie zmienią się obecne okoliczności, to inflacja będzie pod kontrolą, czyli około 6 proc. i oczywiście będzie w trendzie spadkowym - powiedział Glapiński.
Wczoraj Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe po raz dziewiąty w ostatnich miesiącach. Główna stopa jest na poziomie 6 proc. - jest tym samym najwyższa od 2008 roku. Decyzje RPP wynikają z wysokiej inflacji, która w maju wyniosła 13,9 proc. Na dużą część koszyka inflacyjnego wpływają kwestie niezależne od nas - to na przykład wojna w Ukrainie czy susza. Analitycy banku Pekao postanowili zbadać inflację wrażliwą na krajową koniunkturę. Według nich prawie połowa koszyka konsumpcyjnego (49 proc.) reaguje na zmiany luki popytowej.
Ekonomiści wskazują, że ta miara tzw. inflacji wrażliwej na wahania koniunktury w kwietniu osiągnęła 10,6 proc., a więc była wyższa od inflacji bazowej (z wyłączeniem cen żywności i energii). Według analityków Pekao można to potraktować "jako argument za kontynuacją cyklu podwyżek stóp".