Amerykański koncern Gillette zamierza wybudować w Łodzi nową fabrykę. Przy produkcji żyletek i maszynek do golenia pracę znalazłoby ok. tysiąca osób. Budowa ma ruszyć w tym roku. Amerykanie w zamian za ulgi podatkowe zainwestują w nową fabrykę ponad 500 mln zł.
Amerykanie mają już w Łodzi jedną fabrykę. Na początku lat 90. wykupili polskiego producenta - łódzki Wizamet. Ale chcą inwestować dalej. Niższe koszty, tania siła robocza i młoda, wykształcona kadra – jak przyznaje przedstawiciel Gillette – zdecydowały, że firma przenosi z Niemiec i Wysp Brytyjskich do Łodzi produkcję żyletek, golarek oraz dystrybucję.
Ale zatrudnianie w nowej fabryce 1,1 tys. osób nie rozwiąże problemu bezrobocia i łódzkiej biedy. Bez pracy jest jeszcze 66 tys. mieszkańców. Przeciętnie, miesięcznie zarabia się tam o 300 zł mniej niż średnia krajowa, ale ludzie młodzi podejmą i tak każdą pracę, bo nie wszyscy chcą szukać zatrudnienia poza Łodzią.
Amerykańska inwestycja ma ruszyć w sierpniu, a produkcja najpóźniej za 3 lata
Nowa fabryka stanie w łódzkiej specjalnej strefie ekonomicznej, co gwarantuje ulgi i zwolnienia podatkowe.
Gillette to kolejna zagraniczna firma, która chce inwestować w Łodzi – np. Philips przenosi tam z Dublina swoje centrum finansowo-księgowe. Być może będą też inni - nowym pomysłem na Łódź jest miasto nowoczesnych technologii
Nowa fabryka w Łodzi to cenna inwestycyjna zdobycz dla naszego kraju. Zwłaszcza, że akurat w tej dziedzinie nie radzimy sobie najlepiej. Wpływy z zagranicznych inwestycji są o połowę niższe niż 4 lata temu i nie przekraczają już 6 mld dolarów.
Oczywiście rząd będzie próbował przedstawiać porozumienie z Gillette jako swój sukces i przełamanie nieszczęśliwej passy, ale nie zmienia to faktu, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. W zeszłym roku ominęło nas kilka tak znaczących inwestycji, że straty z tego powodu trudno będzie nadgonić.
O jakich inwestycjach mowa, słuchaj w relacji reportera RMF Mikołaja Jankowskiego:
22:50