Rosyjski koncern Gazprom nie zwiększy w listopadzie dostaw gazu do Europy. Jeszcze na początku października sugerował to prezydent Rosji Władimir Putin.
Ceny gazu znacząco rosną w ostatnim czasie, co przekłada się na droższe rachunki, a także m.in. ceny żywności. Prezydent Rosji Władimir Putin w swoje 69. urodziny wezwał jednak Gazprom do zastanowienia się nad “możliwym zwiększeniem podaży na rynku". Rynki zapowiedzi te przyjęły optymistycznie i ceny wówczas spadły.
Gazprom zgodnie z zaleceniami się zastanowił i zdecydował, że nie zwiększy dostaw. Na wczorajszej aukcji zaproponowano zarezerwowanie dodatkowych mocy przesyłowych o wolumenie ok. 9,8 mln metrów sześciennego gazu na dobę. Koncern jednak zrezygnował.
Gazprom prześle więc tylko ilość gazu zapisaną w kontrakcie tranzytowym, który zakłada przesył przez Ukrainę 40 mld metrów sześciennnych rocznie, czyli ok. 109,5 mln metrów sześciennych na dobę.
"Kommiersant" przypomina, że również miesiąc wcześniej, gdy ukraiński operator gazociągów oferował dodatkowe przepustowości tranzytowe, Gazprom odmówił zwiększenia tranzytu przez Ukrainę.
Ponadto Gazprom zarezerwował na listopad mniejsze przepustowości gazociągu jamalskiego - 31,4 mln m sześc. gazu na dobę z zaproponowanych 89 mln m sześc. na dobę. Gazociągiem jamalskim gaz przesyłany jest przez Polskę.
Polityka Gazpromu jest krytykowana przez licznych polityków, którzy twierdzą, że koncern sztucznie kreuje niedobory w celu przyspieszenia uruchomienia gazociągu Nord Stream 2. Ten musi bowiem czekać na certyfikację niemieckiego regulatora, a prognozuje się, że decyzja zapadnie dopiero w styczniu.
Jednocześnie Gazprom ocenia swoją sytuację jako “bardzo korzystną". Jeden z dyrektorów Siergiej Gustow zapowiedział także, że spodziewa się chłodnej zimy, "ponieważ na drzewach rośnie dużo jarzębiny". A jak będzie zimno, to i koncern więcej zarobi.
Gazowe problemy znacząco dotykają niektóre kraje UE. Najbardziej niepokoi się Mołdawia, która negocjuje nowy kontrakt z Gazpromem. Cena surowca wynosi 790 dolarów za tysiąc metrów sześciennych, a w zeszłym roku było to średnio 200 dolarów. Rząd mołdawski poprosił obywateli o oszczędzanie gazu. Minister infrastruktury Andrei Spinu ma nadzieję, że jego kraj otrzyma pomoc m.in. od Polski.
Poważne kłopoty ma także Serbia. Prezydent Aleksandr Vučić powiedział, że Belgrad nie będzie w stanie zapłacić za gaz po nowej cenie i liczy na przychylność władz rosyjskich.