Boeing 787, który zasilił w czwartek flotę LOT-u ma pomóc polskiemu przewoźnikowi, który od pięciu lat regularnie przynosi straty. W zeszłym roku spółka straciła 150 milionów złotych. Nowa maszyna pozwoli przede wszystkim oszczędzać na paliwie. Samolot wykonany z kompozytu spala bowiem nawet o 20 procent mniej nafty lotniczej niż jego poprzednicy.
Rocznie LOT wydaje na paliwo miliard złotych. Zakup Dreamlinerów może więc potencjalnie przynieść nawet 200 milionów złotych oszczędności. Poza tym linie chcą zarabiać na luksusie. Na pokładzie są nawet rozkładane fotele w klasie superbiznes, co pozwoli przyciągnąć nowych bogatych klientów.
To nam pozwoli z pozycji trochę defensywnej przejść do ofensywy, ponieważ będziemy mieli produkt, który będzie zdecydowanie lepszy od tego, który ma konkurencja. A druga linia, która pozyskuje Dreamlinera w Europie - British Airways - będzie go miała 9 miesięcy później niż LOT - mówi prezes naszego narodowego przewoźnika Marcin Piróg.
Boeing 787 jest pierwszym samolotem średniego rozmiaru, który może latać na dalekich trasach. Zasięg maszyny wynosi od 14,2 tys. km do 15,2 tys. kilometrów. Można nią polecieć bezpośrednio np. z Warszawy do Nowego Jorku czy do Pekinu. Samolot tego typu będzie mógł przewieźć od 210 do 330 pasażerów. Rozpiętość skrzydeł B787 to 60 metrów, a długość maszyny wynosi 57 m.
Pierwszy z ośmiu zamówionych przez LOT Dreamlinerów wylądował w czwartek na warszawskim Okęciu. Drugi egzemplarz 787 spółka ma otrzymać na początku stycznia 2013 r., trzeci w końcu stycznia, czwarty na początku lutego, a piąty z początkiem marca. Kolejne trzy samoloty mają być dostarczone w latach 2014-2015. W sumie LOT ma otrzymać osiem maszyn tego typu.