Słowa mogą być warte miliardy, o ile wypowiada je człowiek odpowiedzialny za politykę monetarną kraju. Złoty po południu wręcz dramatycznie się osłabił w trakcie konferencji prasowej szefa NBP. Obce waluty w kilkadziesiąt minut podrożały o kilka groszy. Ten ruch zbiegł się w czasie z umocnieniem dolara, co sprawiło, że wobec amerykańskiej waluty polski złoty osłabił się od rana o 13 groszy.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że w inwestorzy upatrują w wystąpieniu Adama Glapińskiego zwiastuna polityki, która nie pomoże utrzymać i tak bardzo nadwątlonej w ostatnich miesiącach wartości złotego.
Adam Glapiński podczas konferencji tłumaczył, dlaczego w środę Rada Polityki Pieniężnej, pomimo dalszego wzrostu inflacji, nie zdecydowała się na podniesienie stóp procentowych. Prezes NBP zastrzegł, co prawda, że to może być tylko przerwa po serii 11 podwyżek, że RPP stosuje podejście "wait and see", czyli "poczekamy, zobaczymy", że być może stopy znów będą podnoszone, ale czynił to w sposób mało zdecydowany, a jednocześnie sygnalizował, że nie jest przekonany co do takiej potrzeby.
Inwestorzy tymczasem przy tak wysokiej inflacji oczekują raczej dalszego podnoszenia stóp i utrzymania wysokiego oprocentowania obligacji, tak by inwestycje w złotych nie traciły tak bardzo na wartości.
Prezes NBP oceniał tymczasem po pierwsze, że zwiększanie stóp procentowych niewiele pomoże w walce z inflacją, bo przyczyny drożyzny leżą według niego już poza zasięgiem działania banku centralnego, a więc poza Polską, ewentualnie w administracji rządowej.
Po drugie, Adam Glapiński śmiało wyrażał nadzieję, że osłabienie gospodarcze na świecie sprawi, że surowce przestaną drożeć. Zakładamy, że jednak te ceny będą się stabilizować - przekonywał. Jeśli spada koniunktura światowa, jeśli wszystkie banki centralne zacieśniają i my, jeśli ceny surowców nie mogą już rosnąć, bo nie mają już gdzie, to rezultat musi być taki, że inflacja będzie maleć, a surowce będą spadać, bo nie będzie komu ich sprzedać - mówił szef NBP i dodawał następujący przykład: Węgiel może być wyprzedawany po cenach byle jakich, żeby się go tylko pozbyć. Tak jak z cukrem i innymi produktami, powstaje wielkie wzmożenie, a potem tego jest aż nadmiar - mówił Adam Glapiński.
Rzadko notowane tąpnięcie kursu złotego, głównie wobec dolara, nie wróży dobrze m.in cenom na stacjach paliw, szczególnie, że jednocześnie na skutek współpracy Saudyjczyków i Rosjan, ropa w ostatnich dniach również zyskała na wartości.
Niskie stopy to dobra wiadomość dla spłacających kredyty i dla posiłkujących się kredytem przedsiębiorców. Słabość złotego nie zmartwi eksporterów, jednak podroży jeszcze bardziej import surowców, przyczyniając się do zubożenia Polaków. Wzrost kursu dolara przyczyni się natomiast do podniesienia zysku NBP, który niemal w całości trafi do państwowej kasy.