Czeskie browary borykają się z rosnącymi cenami energii oraz surowców, takich jak słód i chmiel. Przedstawiciele Czesko-Morawskiego Stowarzyszenia Minibrowarów przekazali, że spodziewają się, że do końca roku piwo będzie drożeć.
Piwo w Czechach jest jednym z najpopularniejszych napojów. W kraju, oprócz dużych koncernów, działa także około 500 minibrowarów. Biznes mocno naruszyła już pandemia koronawirusa. Michal Voldrich z Czesko-Morawskiego Stowarzyszenia Minibrowarów przekazał, że w ciągu ostatnich dwóch lat około 30 czeskich browarów zamknęło lub zawiesiło swoją działalność. A sytuacja może się pogorszyć.
Voldrich prognozuje, że piwo będzie drożało, ale stopniowo. Od czerwca piwo w Czechach podrożeje według niego o około 10 proc. Kolejny wzrost cen spodziewany jest pod koniec lata, kiedy browary zaczną warzyć z surowców z tegorocznych, droższych zbiorów. Rosną bowiem ceny zboża i energii.
Produkcja słodu wymaga dużej ilości energii. Wzrost cen słodu będzie znaczny i mamy sygnały, że czegoś podobnego oczekuje się w przypadku chmielu - tłumaczy Voldrich.
Przedstawiciele stowarzyszenia podkreślają, że minibrowary nie otrzymały rządowej pomocy podczas pandemii. Proponują, by rząd obniżył VAT na energię. Produkcja piwa w minibrowarze jest bardziej energochłonna niż w dużym browarze - mówił.
Głównym składnikiem produkcji piwa jest słód, czyli wysuszone, skiełkowane ziarna zbóż. Te jednak znacząco drożeją na rynkach, co ma związek m.in. z suszą, gorszymi zbiorami oraz inwazją rosyjską na Ukrainę.
Chmiel z kolei, który jest najczęściej wykorzystywaną przyprawą do piwa, drożeje ze względu na problemy z łańcuchami dostaw. Do wielu rodzajów piwa stosowane są np. chmiele amerykańskie, których transport jest obecnie mocno utrudniony.