Światowe giełdy w dołku. W Tokio ceny akcji spadły do poziomu najniższego od trzech lat. W Moskwie na dwie godziny wstrzymano handel. W Brukseli na „dzień dobry” indeks zanurkował o prawie 5 procent, w Paryżu - o 2, w Londynie – o 1,5. To mniej niż przewidywali brytyjscy eksperci, ale strach i niepewność pozostały.
Finansiści są bardzo zaniepokojeni. Głównie martwią się o swoją pracę. Wszyscy jesteśmy zdenerwowani. Nie wiadomo, co się stanie. Nikt nie chce inwestować - mówi korespondentowi RMF FM Bogdanowi Frymorgenowi jeden z maklerów.
Powszechnie uważa się, że londyńskim City kierują dwa podstawowe czynniki – chęć zdobycia zysku i strach przed stratą. Jednak dziś na twarzach maklerów śpieszących do pracy, można dostrzec jedynie obawę o przyszłość.