Białostockie firmy szyjące bieliznę kwitną; zamówienia na gorsety, staniki i majtki rosną lawinowo. Brakuje jednak rąk do pracy. Szefowie firm, jeśli tak dalej pójdzie, będą otwierać filie zakładów w innych miastach.
W tej chwili w różnych białostockich zakładach szyjących bieliznę na krawcowe czeka około 100 miejsc pracy. Niestety, chętnych niewielu.
Brakuje chęci do pracy – mówi właścicielka jednej z firm. Panie przychodzą niekiedy tylko po stempelek z urzędu pracy, proszą, że chcą być na kuroniówce z różnych przyczyn.
Sprawą zajął się reporter RMF Piotr Sadziński, posłuchaj jego relacji: