Pewien dom w Guelph w kanadyjskiej prowincji Ontario został okradziony, jednak mieszkająca tam rodzina nie zdawała sobie sprawy z włamania aż do następnego dnia - gdy przed wejściem znaleziono torbę ze zwróconymi przedmiotami, a wraz z nią przeprosiny. W dołączonym do torby liście złodziej napisał, że "popełnił największy błąd w swoim życiu" i że "nie jest w stanie wyrazić słowami, jak bardzo jest mu przykro".
Włamanie miało miejsce w minionym tygodniu. Złodziej, który do domu dostał się ogrodowymi drzwiami, nie tylko zwrócił aparat fotograficzny i konsolę do gier, ale dołączył do oddanego łupu 50 dolarów. Wyjaśnił, że to na naprawę popsutych drzwi.
Skruszony przestępca tłumaczył, że przyczyną tego pierwszego i ostatniego w jego życiu występku była trudna sytuacja finansowa. Obiecał, że przepracuje społecznie 15 godzin, by przynajmniej częściowo zrównoważyć skutki swojego postępowania.
Nazwiska okradzionych nie podano, bo zaszokowani całą sprawą poprosili policję o nieujawnianie personaliów. Skruszonemu złodziejowi nadal może grozić aresztowanie, gdyby został złapany - dodała relacjonująca całą sprawę agencja Canadian Press.
Nie jest to pierwszy taki przypadek odnotowany przez policję w Guelph. W sierpniu ubiegłego roku policjanci znaleźli torbę, do której przeprosiny od "dwóch głupich dzieciaków" włożono razem z przedmiotami pochodzącymi z włamań do samochodów oraz listą adresów, gdzie przestępstwa miały miejsce.
Kilka dni temu kanadyjski urząd statystyczny Statistics Canada podał, że przestępczość w tym kraju w 2011 r. była na najniższym poziomie od 1972 r. Guelph, miasto skruszonych złodziei, a za nim Quebec i Toronto, to trzy najbezpieczniejsze miasta w całej Kanadzie.
Guelph, miasto uniwersyteckie liczące ponad 120 tys. mieszkańców, znajduje się w południowo-zachodnim Ontario, ok. 100 km na zachód od Toronto. Było to też pierwsze miasto w Kanadzie, w którym policja rozpoczęła patrole na motocyklu.