"Shchensne" - tak, według Włochów, należy wymawiać nazwisko nowego bramkarza klubu AS Roma Wojciecha Szczęsnego. Media w Italii z rozbawieniem odnotowują prawdziwą "inwazję" do klubów Serie A piłkarzy o nazwiskach zdecydowanie, według nich, nie do wymówienia. Najwięcej kłopotu sprawozdawcy mają z Polakami.
Przypadek sprawił, że do kilku klubów włoskiej ekstraklasy trafili zawodnicy o nazwiskach wyjątkowo trudnych dla cudzoziemców - zarówno do wymówienia, jak i do napisania.
Wypożyczony z Arsenalu Wojciech Szczęsny, bardzo wysoko oceniany przez komentatorów po pierwszych meczach Romy, ma jeden feler: imię i nazwisko, wobec których bezradni są sprawozdawcy i kibice. Dziennik "La Repubblica", aby im pomóc, napisał: Pisze się Szczesny, czyta się Shchensne.
Po pierwszym wyzwaniu, jakie stanowiło nazwisko polskiego golkipera, przyszło następne: w Fiorentinie pojawił się wypożyczony z Borussii Dortmund Jakub Błaszczykowski... Na łamach włoskiej prasy natychmiast pojawiły się rady: zapomnijcie o jego nazwisku, on jest po prostu Kuba!
A to nie koniec kłopotów z Polakami - do Carpi trafił bowiem Kamil Wilczek, a do Werony Paweł Wszołek.
Na liście najbardziej kłopotliwych z językowego punktu widzenia nowych zawodników w Serie A znaleźli się również między innymi: Francuz Olivier Ntcham, który przeszedł do Genui z Manchesteru City, Anglik Nathaniel Chalobah (Napoli), Holender Wesley Hoedt (Lazio), Rumun Vlad Iulian Chiriches (Napoli), a także Serb Sergej Milinkovic-Savic (Lazio).
(edbie)