Dla pracowników większości lotnisk na świecie prawdziwą zmorą są ptaki, które zagrażają bezpieczeństwu startujących i lądujących samolotów. Nie na Alasce. Tam po pasie startowym lotniska w Utqiagvik biegają... niedźwiedzie polarne.
Pracownik lotniska im. Willa Rogersa-Wiley’a na Alasce, sprawdzając na swoim dyżurze bezpieczeństwo pasów startowych, wypatrzył na jednym z nich dwa niedźwiedzie polarne.
Początkowo sądził, że biegają dwa wilki. Kiedy podjechał bliżej swoim pojazdem patrolowym, zorientował się, że zwierzęta są o wiele większe. W zasięgu reflektorów samochodu biegały dwa młode niedźwiedzie polarne. Drapieżniki prawdopodobnie były głodne i szukały pożywienia.
Łatwiej jest pogrzebać w śmieciach, niż upolować fokę - stwierdził Scott Babcock, który obserwował niedźwiedzie i nagrywał je do czasu przyjazdu ekipy, która przegoniła zwierzęta z terenu lotniska.
(j.)