430 kilometrów, a więc jedną trzecią drogi na biegun południowy ma już za sobą Mateusz Waligóra. 12 grudnia to 26. dzień jego wyprawy. Podróżnik wędruje przed Antarktydę samotnie, bez wsparcia z zewnątrz. Idzie na nartach, ciągnąc cały ekwipunek na saniach. "Udało mi się nadrobić kilometry. Było to związane z dobrą pogodą, ukształtowaniem terenu, z niewielkim wiatrem, ale też z faktem, że moje sanie każdego dnia robią się lżejsze o co najmniej kilogram, bo moja dzienna racja żywności waży około kilograma. Dzięki temu każdego dnia te sanie są lżejsze, a ja nabieram prędkości" - opowiada w specjalnym łączeniu z dziennikarzem RMF FM Michałem Rodakiem.
Ostatni tydzień to czas bardzo dobrej pogody. Było dużo słońca, mało wiatru, a kiedy na Antarktydzie jest dużo słońca, to widzimy po czym idziemy, a zatem możemy iść nieco szybciej. Teren nie był pokryty zastrugami, a innymi słowy - nie trzeba było się szarpać z saniami, więc nadrobiłem trochę kilometrów. Dziś to jest dla mnie 26. dzień wyprawy. Wczorajszy dzień przeznaczyłem na odpoczynek. Było to też związane ze śnieżycą, która wczoraj tutaj była. Napadało bardzo dużo śniegu, więc wiem, że dziś będzie naprawdę ciężko ciągnąć sanie, ale na przestrzeni tych wszystkich ostatnich dni udało mi się przejść 430 kilometrów, a zatem jest to już jedna trzecia mojej drogi do bieguna - relacjonuje Waligóra.
Udało mi się nadrobić kilometry. Było to związane z dobrą pogodą, ukształtowaniem terenu, z niewielkim wiatrem, ale też z faktem, że moje sanie każdego dnia robią się lżejsze o co najmniej kilogram, bo moja dzienna racja żywności waży około kilograma. Dzięki temu każdego dnia te sanie są lżejsze, a ja nabieram prędkości - dodaje.
Muszę przyznać, że w ostatnich dniach miałem naprawdę mocne kryzysy. Problem z wyprawami polarnymi jest taki, że nie widzisz swojego celu. Kiedy wspinasz się na wysoką górę, to każdego dnia możesz wyjść przed namiot i pokazać nawet palcem: "O, tam idę". Tutaj tego celu nie widać. Każdy dzień wydaje ci się taki sam, więc ta motywacja musi być naprawdę bardzo, bardzo mocna. Ostatnie dni były dla mnie trudne. Myślę, że to taki moment przejścia przez pewien etap i wierzę, że kolejne dni będą lepsze - podsumowuje Waligóra w specjalnym łączeniu z RMF FM z Antarktydy.
Przed podróżnikiem jeszcze niecałe 800 kilometrów wędrówki na biegun południowy. Relacji z tej wyprawy możecie słuchać w Faktach RMF FM i naszym radiu internetowym RMF24.