Fakt, że każda dziewczynka przebiera się za księżniczkę, a chłopiec za superbohatera, to przejaw stereotypowanego myślenia o płci. Z takiego założenia wyszła dyrekcja przedszkola w norweskim mieście Trondheim, w którym w tym roku nie będą organizowane bale karnawałowe.
W liście, który został rozesłany do rodziców, zarząd przedszkola, mającego pod swoją opieką maluchy w wieku od kilku miesięcy, do 6 lat, przedstawia argumentację, dlaczego w tym roku ich pociechy nie będą mogły bawić się na balach karnawałowych.
Nie chcemy powielać stereotypowanego myślenia na temat podziału ról kobiet i mężczyzn. Zauważyliśmy, że zaczyna się to już przy doborze kostiumu dla dziecka - wyjaśnia dyrektorka przedszkola Renate Kvivesen w rozmowie z gazetą "Dagbladet".
W rozesłanym do rodziców liście jest mowa także o tym, że "duch karnawału bardziej buduje się dziś na komercjalnych zapotrzebowaniach sklepów, a postaci, w które przebierają się przedszkolaki, są odzwierciedleniem stereotypowego myślenia na temat dziecięcej fantazji, w zależności od płci".
Norwedzy są dumni z tego, że ich kraj chroni prawa kobiet. 40 proc. norweskich prawników i dyrektorów to kobiety. Kobietą jest też premier i minister finansów tego kraju. Są jednak i tacy, którzy uważają, że koncepcja gender posuwa się za daleko.
Pochodząca ze Szwajcarii Sarah Askim, mama trzech chłopców, uważa, że odwołanie balu karnawałowego w przedszkolu to już przesada.
Rozumiem, że chcą otworzyć dziecięce umysły. Cieszę się na widok dziewczynki bawiącej się samochodem i chłopców bawiących się w dom. Jednak przychodzi takimi moment, kiedy musimy im uzmysłowić różnice między dziewczynkami i chłopcami - mówi.
Natomiast Norweżka Hilde Noest, mama 18-miesięcznej dziewczynki, podziela pogląd dyrekcji przedszkola. Dlatego miała w planach przebrać swoją córeczkę na bal za... prosiątko.
(j.)