Iga Świątek wygrała z Aryną Sabalenką w finale turnieju WTA 1000 w Rzymie 6:2, 6:3. To 21. tytuł w karierze raszynianki.

Polka po wygraniu ostatniej piłki rzuciła rakietę. Szybko podeszła podziękować rywalce i pani sędzi, i dopiero wtedy nastąpił wybuch radości, podskoki i owacja kibiców

Świątek ten mecz rozegrała bardzo dobrze. Pokonała Sabalnkę 6-2, 6-3. Spotkanie trwało zaledwie godzinę i trzydzieści minut. Białorusinka jedynie na początku drugiego seta była w stanie nawiązać równą walkę z Polką.

Pierwszy set

Iga zaczęła od zwycięstwa w pierwszym secie (6:2). Pierwsza partia trwała zaledwie 37 minut. Polka szybko, bo już w trzecim gemie przełamała rywalkę

Światek była dziś bardzo skupiona czego na pewno nie można powiedzieć o Sabalence. W pierwszym secie Białorusinka kilka razy z nerwów uderzała rakietą o kort. Piłki przez nią uderzane były dokładne i mocne, ale Polka była dziś świetnie dysponowana. Po pierwszym secie Sabalenka skorzystała z przerwy toaletowej i udała się do szatni.

Drugi set

Na początku drugiego seta inicjatywa należała do Aryny, która jednak nie umiała wykorzystać słabszej gry Igi przy własnym podaniu. W drugim i czwartym gemie Białorusinka miała łącznie siedem break pointów, ale nie wykorzystała żadnego.

Z sytuacji skorzystała Polka, wychodząc z opresji i zyskując kontrolę nad spotkaniem. Świątek poprawiła serwis, a w siódmym gemie przełamała rywalkę. W tym momencie z Sabalenki całkowicie uszło powietrze. Kolejnego gema przegrała do zera, a następnie znów dała się przełamać i było po meczu.

Wypowiedzi pomeczowe

Mam nadzieję, że w Paryżu też zagramy w finale i tym razem cię pokonam. Na koniec chciałabym podziękować mojemu zespołowi za to, że znów pomogliście mi przegrać finał. To wszystko wasza wina. Żartuję oczywiście - powiedziała Sabalenka podczas kończącej turniej ceremonii.

Aryna, kolejny finał, kolejna bitwa. Wiedziałam, że nie będzie łatwo. Z tym Paryżem zobaczymy, jak będzie. Cieszę się, że tak stabilnie gram od kilku tygodni. Bez mojego zespołu nie byłoby to możliwe. Mam nadzieję, że kiedy wygram tu kolejny raz, będzie na mnie czekało tiramisu - powiedziała Świątek, wskazując na wnętrze pucharu, który zdobyła.

Mecz, który przejdzie do historii

Po raz pierwszy w historii w finale turnieju w Rzymie zmierzyły się dwie czołowe zawodniczki listy WTA.

Świątek i Sabalenka zagrały ze sobą zaledwie dwa tygodnie po finale w Madrycie, gdzie po trwającym ponad trzy godziny boju podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego wygrała 7:5, 4:6, 7:6 (9-7).

W finałach dwóch turniejów z rzędu grały ze sobą także w ubiegłym roku. W Stuttgarcie zwyciężyła Polka, a w Madrycie - Białorusinka.

Świątek w Rzymie triumfowała już w 2021 i 2022 roku. Najwięcej tytułów w stolicy Włoch - pięć - ma Amerykanka Chris Evert.

Polka walczyła o 21. tytuł w karierze i czwarty w tym sezonie, po Dausze, Indian Wells i Madrycie.

Sabalenka, w przypadku wygranej, mogła cieszyć się z 15. w karierze turniejowego triumfu i drugiego w 2024 roku, po wielkoszlemowym Australian Open.

Iga Świątek została trzecią tenisistką w historii, która w jednym sezonie wygrała w Madrycie i Rzymie. W 2009 roku dokonała tego Rosjanka Dinara Safina, a w 2013 Amerykanka Serena Williams.

W poniedziałkowym notowaniu światowego rankingu Świątek nadal będzie liderką, a Sabalenka pozostanie druga.

26 maja rozpocznie się wielkoszlemowy French Open w Paryżu, w którym polska tenisistka będzie broniła tytułu. Iga na kortach Rolanda Garrosa wygrywała już trzykrotnie.