Damian Żurek to obecnie jedna z największych gwiazd naszego łyżwiarstwa szybkiego. W minionym sezonie zdobył medal mistrzostw świata. W rozmowie z Patrykiem Serwańskim opowiedział o początkach swojej kariery: pomocy rodziców, pierwszych łyżworolkach, które dla rodziny były sporym wydatkiem oraz o możliwościach, które otworzyła przed nim sportowa kariera.

Urodził się w Tomaszowie Mazowieckim, więc w pewnym sensie sportowo był skazany na łyżwiarstwo szybkie. W minionym sezonie zdobył dla Polski historyczny, bo pierwszy indywidualny medal mistrzostw świata. W Calgary wywalczył brąz na sprinterskim dystansie 500 metrów. Panczenista Damian Żurek podkreśla, że przygodę ze sportem zaczął wcześnie w dużej mierze dzięki rodzicom. 

Wszystko zaczęło się, jak miałem 7 lat. W szkole był nabór do sekcji wrotkarskiej. Nie było areny lodowej. Nie można było latem jeździć na łyżwach. Zimą zamieniłem łyżworolki na łyżwy i pojechałem na pierwszą ślizgawkę. Te pierwsze łyżworolki wybłagałem. Nie było nas wtedy na nie stać. Udało się i do tej pory sprawia mi to frajdę i radość - powiedział. 

Łyżwiarz szybki podkreśla, że od początku chciał poświęcić się właśnie tej dyscyplinie sportu. 

Od początku wiedziałem, że będę chciał zostać łyżwiarzem. Przez pewien czas trenowałem też piłkę nożną, ale było tego wszystkie za dużo i zrezygnowałem. Początkowo łyżwy to była zabawa, pasja, ale później na przełomie gimnazjum i technikum większość osób z naszej grupy zrezygnowało i skupiło sią na nauce. Ja zostałem i chciałem dalej trenować. To taka chyba zawziętość spowodowała, że jestem tu gdzie jestem - oświadczył. 

Mimo wielu godzin spędzonych na treningach, a później na zgrupowaniach, Żurek nie ma poczucia straconego czasu. Co prawda ominęły go różne atrakcje związanego z młodzieżowym życiem, ale jak zaznacza, sport okazał się dla niego szasną na spełnienie marzeń. 

Nie mam poczucia jakiejś straty. Od zawsze chciałem podróżować. W domu się nie przelewało. Nie było takich możliwości. Teraz mogę sobie na to pozwolić i czerpię z tego korzyści. Mogę zobaczyć trochę świata, a od dziecka o tym marzyłem - mówił. 

Po niedawnym sukcesie i zdobyciu medalu mistrzostw świata Żurek przyznaje, że inaczej patrzy na swoją karierę i swoją rolę w kształtowaniu postaw u młodych zawodników i zawodniczek, którzy na początku swojej sportowej drogi marzą właśnie o takich sukcesach. 

Nie docierało to do mnie. Nie czułem się autorytetem. Teraz po sezonie po spotkaniach w szkołach w Tomaszowie przekonałem się, ile osób chce podążać moim śladem. Dotarło do mnie, że mogę być dla kogoś wzorem. Jestem tu gdzie jestem dzięki pracowitości i zawziętości. Te cechy chciałbym przekazywać dzieciakom - podkreśla brązowy medalista mistrzostw świata w łyżwiarstwie szybkim.

Opracowanie: