"Kwestia wieku emerytalnego będzie testem dla koalicji PO-PSL" - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Eugeniusz Kłopotek. "Zdecydowana większość moich kolegów, a może i cały klub nie zgodzi się na podniesienie wieku emerytalnego dla kobiet. Dziwiłbym się, gdyby minister pracy z PSL, Władysław Kosiniak- Kamysz zaproponował projekt w kształcie, o którym mówi premier Tusk. Dla nas ważne są dzietność i staż pracy. Trzeba to dołożyć do ustawy" - mówi Kłopotek.
Konrad Piasecki: Panie pośle, rozłazi się wam coś rządzenie i koalicja.
Eugeniusz Kłopotek: Nie, nie czuję tego, żeby się rozłaziła.
Sondaże w dół, niezadowolenie w górę. Premier stracił węch?
Sondaże są tam jak zwykle gdzieś na granicy progu, nieraz troszeczkę wyżej, jak się ktoś pomyli, ale generalnie rzecz biorąc funkcjonuje koalicja, chociaż mogłaby funkcjonować lepiej.
Ale przyzna pan, że ostatnie tygodnie są wielce nieszczęśliwe dla układu rządzącego.
No niestety rząd zanotował kilka wpadek. Może dlatego, że przestał jakby słuchać tego, co na dole. A warto słuchać tego, co na dole. A jak już nie chce słuchać rząd tego, co na dole, to niech posłucha Eugeniusza Kłopotka, który często głośno mówi to, co ludzie mówią na dole.
A nie słucha dołów i Kłopotka, bo tak go poniosły kolejne zwycięstwa wyborcze?
Tak. Myślę, że ostatnie wpadki - bo to są wpadki mojego rządu - powinny nauczyć rządzących większego wyczulenia na to, co ludzie mówią, czego ludzie oczekują, a przede wszystkim - nauczyć pokory.
Pan mówi: "Koalicja nie rozłazi się". A ja patrzę na koalicyjne współdziałanie i widzę, że Platforma sobie, wy sobie, oni się nie przejmują tym, co wy mówicie, a wy nie za bardzo protestujecie, kiedy oni się nie przejmują. Nie wygląda to jak zgodne małżeństwo.
Rzeczywiście nieraz wygląda to troszeczkę jak małżeństwo w separacji czy jak ciche dni w małżeństwie...
...ale takie przedłużające się ciche dni?
I dlatego ja poddaję to krytyce, bo uważam, że jeżeli tworzy się koalicję, należy szukać kompromisów, wspólnych rozwiązań, wychodzić z nimi później przed opinię publiczną wspólnie, razem. A nie: każdy sobie rzepkę skrobie. A tak to trochę teraz wygląda.
Ale wy w ogóle jeszcze ze sobą rozmawiacie? Pawlak z Tuskiem na przykład?
Mogliby rozmawiać częściej.
A rozmawiają w ogóle?
Rozmawiają, ale za rzadko.
Na posiedzeniach rządu czy zdarzają się także spotkania w cztery oczy i ustalenia, co dalej?
Tego do końca nie wiem. Wiem tylko, że w ostatnim czasie dwa prezydia klubów postanowiły jednak częściej się ze sobą spotykać, częściej rozmawiać i ustalać pewne rzeczy. By nie było tego rozjeżdżania się.
Ciężko się nie dziwić, kiedy widzi się wicepremiera rządu, który mówi: "Nie powinniśmy podpisywać ACTA", a dwa dni później ACTA są podpisywane. Wygląda na to, jakby premier wicepremierem kompletnie się nie przejmował.
Czy ja wiem? Oczywiście w niektórych sprawach być może pan premier liczy na poparcie ze strony Ruchu Palikota czy pana Millera, czyli SLD, ale to by było niedobre, gdyby zbyt często liczył i zbyt często otrzymywał takie poparcie, bo wówczas powinniśmy się wspólnie zastanowić, czy jeszcze jest koalicja, czy już tej koalicji tak naprawdę nie ma.
A jest jeszcze?
Jest. Moim zdaniem jeszcze jest, ale przyjdzie ten główny, na moje wyczucie, główny test. To będzie wiek emerytalny.
No właśnie, bo idzie do Sejmu prawdopodobnie projekt, który zupełnie nie uwzględnia postulatów PSL.
Byłbym zdziwiony, gdyby resort, którym kieruje przedstawiciel desygnowany przez Stronnictwo Ludowe, zaproponował projekt taki jak powiedział pan Tusk w expose.
Jestem przekonany, że taki zaproponuje, bo projekt musi przejść przez rząd, a większość rządowa to jest większość Platformy.
To w takim układzie, jeśli taki trafi do parlamentu, to on nie ma szans na powodzenie.
PSL nie poprze tego układu 67-67?
Jeżeli to będzie takie czyste, klasyczne dołożenie kobietom 7 lat, nie wierzę, że PSL tak to poprze.
Czyli to co powiedział premier w expose: kobiety od 60 do 67 i mężczyźni o 2 lata dłużej, to jest dla PSL no pasaran?
Nie do przyjęcia moim zdaniem i nie sądzę, bo wówczas stracilibyśmy w ogóle tożsamość, PSL-wską tożsamość, ludowcową tożsamość i trzeba się nad tym zastanowić, na to nałożyć dwa elementy: nasz element proponowany, chodzi o dzietność, bo wiadomo jak jest u nas z demografią, i drugi element o którym mówi lewa strona sceny politycznej - mianowicie staż pracy. Bo proszę pana, jeżeli ktoś poda: 40 lat pracuję, płaca składki, to on już nie tylko na swoją emeryturę zarobił.
No tak, tylko że pan tak dzisiaj mówi, a potem przyjdzie parlament, przyjdzie głosowanie, Platforma was przekona, będzie 67-67 a PSL zwiesi głowę i tak pójdzie.
Nie wierzę w to.
Uważa pan, że PSL będzie umierał za ten wiek emerytalny?
Powiem inaczej. Uważam, że tak jak ja już od samego początku powiedziałem, że nie podniosę ręki za klasycznym dołożeniem kobietom 7 lat, tak również zdecydowana większość moich kolegów, a może i cały klub, również tak rękę podniesie. Nie zgodzi się na to po prostu.
Uważa pan, że reforma emerytalna w wersji rządowej, czy w wersji premierowskiej, postawi pod znakiem zapytania sens trwania koalicji?
Być może po tym głosowaniu być może tak. Ale jeszcze raz podkreślam...
Tusk mówi, być może zostanę sam z tym projektem...
... w związku z tym może tam również nastąpi refleksja i opamiętanie się, po tamtej stronie.
A uważa pan, że od tego przyszłość koalicji zależy?
Z pewnością gdyby ten projekt padł, w tej wersji klasycznej premiera Tuska, to napięcie w koalicji na pewno wzrośnie. Czy to spowoduje rozjechanie się koalicji - tego jeszcze nie wiem.
A co by było, gdyby Platforma przegłosowała ten projekt z kimś innym? Z Palikotem na przykład, bo on najsłabiej protestuje przeciwko podnoszeniu wieku emerytalnego.
Byłoby nam coraz trudniej uzgadniać kolejne decyzje, kolejne projekty.
Ale jakoś byście to przełknęli?
Nie wiem. Ja nie wyobrażam sobie tego, chyba, że rzeczywiście Palikot albo Miller poprą. Jak poprą to trudno, to poprą.
A nie denerwują pana takie małe rzeczy, które się wokół tego rządu i rządzących dzieją, np. widzimy, że Stadion Narodowy praktycznie nie nadaje się do użytku i słyszymy, że jego szefowie i budowniczowie dostają premie rzędu około 50 tys złotych. Dla jednego to gigantyczne pieniądze, dla drugiego małe.
Szczerze mówiąc, jest to kompletna kompromitacja ekipy Narodowego Centrum Sportu. Ich zapewnienia, a także zapewnienia ministrów sportu, że wszystko jest okey okazują się nieprawdziwe, bo wydaliśmy prawie 2 miliardy złotych na budowę tego stadionu, a meczu nie można rozegrać.
I co z tą totalną kompromitacją zrobić? Bo na razie nie dzieje się nic.
Nie wiem. Tutaj decyzje należą do ministra i do premiera, natomiast najprawdopodobniej, ponieważ mamy tylko cztery miesiące do mistrzostw Europy, trzeba wytrzymać to napięcie i zrobić wszystko, żeby na tym stadionie można było grać.
To jest też kompromitacja minister Muchy?
Nie, ona przyszła dopiero w ostatnim czasie, także trudno ją winić za to, co było.
Ale swoją twarzą dzisiaj to firmuje.
Zawierzyła bardzo mocno, rzeczywiście, i trochę teraz na nią też to odium spada. Generalnie rzecz biorąc, chodzi o całe to towarzystwo od kilku lat, które działa za ogromne pieniądze i nagrody. Raz już kiedyś protestowaliśmy, a oni nie oddali tych nagród, bo z punktu widzenia prawnego nie mogli nawet oddać. Teraz okazuje się, że znowu dostali nagrody, a stadion nie jest gotowy. A dwa miliardy na to poszło. Naprawdę coś się w kieszeni otwiera.
Nóż najczęściej. A nie dziwi pana, że do pierwszej dymisji w BOR dochodzi prawie dwa lata po Smoleńsku? I to w dodatku dymisji wymuszonej dopiero przez prokuraturę?
To śledztwo trwa nadal, w związku z tym ja bym tu jednoznacznie nie stawiał sprawy, że powinna już dawno nastąpić dymisja. Niewątpliwie zaniedbań po naszej stronie jest multum. Dotyczą one nie tylko samego BOR-u, bo myślę, że to śledztwo wykaże również ogrom zaniedbań w innych instytucjach. Ale też nie zapominajmy, że gdyby po tamtej stronie, po stronie rosyjskiej, było wszystko "perfect", to do tej tragedii by nie doszło.