Tomasz Skory: Czy przed przeczytaniem dzisiejszych gazet spotkał się pan z określeniem skóra?
Konstanty Radziwiłł: No nie w tym znaczeniu jak to jest użyte w tej gazecie.
Tomasz Skory: Przypomnijmy, tym słowem przedsiębiorcy pogrzebowi i co dziwne pracownicy pogotowia ratunkowego określają osobę zmarłą, na której pochówku można zarobić. Kiedy pac przeczytał ten tekst, co pan czuł?
Konstanty Radziwiłł: Jest mi przykro. Jest mi smutno. Jako przedstawiciel samorządu lekarskiego stanowczo nie mogę przejść nad tym do porządku.
Tomasz Skory: No właśnie, czy władze Izby Lekarskiej mają świadomość istnienia handlu zwłokami prowadzonego przez personel bądź co bądź medyczny? Wiecie panowie o tym?
Konstanty Radziwiłł: Proszę pana, dotychczas takich sygnałów nie mieliśmy. Z tego co wiem, bo już w międzyczasie rozmawiałem również z okręgowym rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej w Łodzi, który jest odpowiednikiem prokuratora w Izbie Lekarskiej, w izbowym wymiarze sprawiedliwości. Jedna taka sprawa jest prowadzona przeciwko lekarzowi, wobec którego takie zarzuty są postawione.
Tomasz Skory: Ale to jest proceder trwający, nie dość że dziesięć lat, to jeszcze wszechogarniający, obecny w całym kraju – tak twierdzą przedsiębiorcy pogrzebowi. Jak to możliwe, żeby Izba o tym nie wiedziała?
Konstanty Radziwiłł: Tak twierdzą autorzy tego artykułu. Ja nie wiem natomiast, czy tak jest w istocie, no to myślę, że między innymi po to prowadzone są postępowania w Izbie, jak i być może przez policję czy prokuraturę. Natomiast Izba wszczyna postępowanie przeciwko lekarzowi wtedy, to znaczy okręgowy rzecznik, bo to jest osoba, która jest kompetentna w tym zakresie, wszczyna wtedy, kiedy ma sprawę. Na ogół jest to skarga.
Tomasz Skory: Czyli dopóki ktoś tego nie poruszy, to sprawy nie ma.
Konstanty Radziwiłł: Na ogół jest to skarga – informacja od obywatela, bądź też informacja prasowa – może być powodem wszczęcia postępowania prasowego. Postępowanie wyjaśniające już dzisiaj rzecznik odpowiedzialności w Łodzi wszczął.
Tomasz Skory: Przyzna pan, że takie nakłanianie rodziny zmarłego do wybierania określonego zakładu pogrzebowego, bo na tym ten proceder polega, nie mogą być prowadzone bez wiedzy lekarza, który jest de facto szefem załogi ratunkowej.
Konstanty Radziwiłł: Panie redaktorze, oczywiście to jest obrzydliwe, ja nie mam tu żadnego innego komentarza. Jeśli to jest prawda, to to jest obrzydliwe.
Tomasz Skory: Dość osobliwe oświadczenie. Ministerstwo Zdrowia nie wierzy, że lekarze biorą udział w procederze handlu zwłokami, zabijania ludzi – oświadczył dzisiaj publicznie minister zdrowia Aleksander Nauman. Pan wierzy, że lekarze mogą w tym brać udział?
Konstanty Radziwiłł: Panie redaktorze, przede wszystkim porusza pan dwie sprawy o bardzo różnym ciężarze gatunkowym. Jedna sprawa to jest handel informacją o zgonie i to jest, jak powiedziałem, obrzydliwe. Chociaż nie jest to tak dramatyczne.
Tomasz Skory: Wierzy pan, że to się dzieje?
Konstanty Radziwiłł: Panie redaktorze, nie wiem na jaką skalę, ale pewnie istnieje. Myślę, że doniesienia prasowe trudno negować aż tak. Natomiast nie można do jednego worka wkładać drugiej sprawy – to znaczy podejrzeń, które zawarte są w tym artykule, o tym że lekarze odstępowali od leczenia bądź też raczej doprowadzali do zgonu chorych. Rzeczywiście tutaj słowa mojego kolegi z Łodzi, z Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi, to nie tylko, że to jest spawa karna, ale dopóki świat nie skaże kogoś za to prawomocnym wyrokiem, ja nie jestem w stanie uwierzyć, że lekarze przykładali rękę do takiego czegoś.
Tomasz Skory: A nie zdziwi się pan pewnie, że ludzie, którzy słyszą to co pan mówi myślą sobie – to jest solidarność zawodowa lekarzy. Przecież tego się nie da udowodnić, główny świadek z reguły nie żyje.
Konstanty Radziwiłł: No myślę, że to się da udowodnić. Dzisiaj kryminalistyka dysponuje tak doskonałymi metodami badania, między innymi badania zwłok na obecność określonych leków i metabolitów naprawdę będzie chciał tą sprawę doprowadzić do końca, a nie zostawić na tym etapie takich pomówień. Można to zrobić.
Tomasz Skory: Lekarz będzie wtedy mówił, że użycie leku, który spowodował śmierć było uzasadnione. Nie sposób udowodnić, że tak nie było – zatem odpowiedzialności nie będzie.
Konstanty Radziwiłł: Jestem głęboko przekonany, że ogromna większość lekarzy, przeważająca większość lekarzy, w tym również lekarzy pracujących w pogotowiach, wykonuje swój zawód sumiennie, z zaangażowaniem, z poszanowaniem etyki i w sposób fachowy. Jeżeli wśród 150 tysięcy lekarzy jest jeden czy drugi, który uchybia tym zasadom, a nawet więcej, jest po prostu przestępcą, czy nawet zbrodniarzem, to jest to przykre dla środowiska, ale to nie może rzutować na opinię o środowisku jako takim.
Tomasz Skory: Handlowanie zawiadomieniem o śmierci jest uchybieniem, jak rozumiem. Jakie mogą być konsekwencje wyciągnięte wobec takiego lekarza?
Konstanty Radziwiłł: W odpowiedzialności zawodowej lekarzy trochę inaczej niż to przewiduje kodeks karny, gdzie jest gruba księga i określonym przestępstwom przypisane są ogromne kary, obowiązuje inna zasada. My mamy do dyspozycji cztery kary: upomnienie, naganę, zawieszenie i odebranie prawa wykonywania zawodu. Taką paletą dysponuje sąd lekarski, kiedy udowodni winę lekarzowi.
Tomasz Skory: W wypadku potwierdzenia faktu, że ktoś brał pieniądze za to, że przekazał wiadomość o czyjeś śmierci określonemu zakładowi pogrzebowemu, jaki może być ten wymiar kary.
Konstanty Radziwiłł: Sąd w tym zakresie jest niezawisły i nie związany właśnie takimi przepisami jak kodeks karny. Ja mogę mieć tylko prywatne zdanie na ten temat.
Tomasz Skory: A pańskie prywatne zdanie?
Konstanty Radziwiłł: Nie ma nic do rzeczy. Oczywiście to jest naganne i myślę, że taka rzecz, jeżeli zostanie udowodniona, powinna skończyć się ukaraniem lekarza.
Tomasz Skory: A gdyby potwierdziły się zarzuty o zabójstwie, to już odpowiedzialność sądowa. Oczywiście odpowiedzialność przed sądami lekarskimi również, ponieważ wiąże się to z pozostaniem w pracy jako lekarz.
foto Marcin Wójcicki RMF Warszawa