Myślę, że w istocie to nie o program chodzi. Wszyscy mniej więcej wiedzą, co jest niezbędne w tym kraju. Każdy niestety w Sejmie kombinuje, jak przeżyć następne półtora roku. a może rok? - mówi o przyszłosci swojego rządu premier Marek Belka.
Tomasz Skory: Gladiatorzy przed wejściem na arenę, zwracając się do Cezara, mówili: Idący na śmierć pozdrawiają Cię. Czy pan już pozdrowił swojego Cezara, człowieka, który pana w to wrobił – prezydenta?
Marek Belka: Nie czuję się, że idę na śmierć.
Tomasz Skory: Jakże nie? Przecież nikt nie daje panu szans na uzyskanie wotum zaufania przez Sejm.
Marek Belka: Ale przecież jutro nie kończy się cały proces.
Tomasz Skory: Czyli liczy pan, że zostanie premierem w trzecim podejściu?
Marek Belka: To byłoby rozwiązanie gorsze od pierwszego, ale zawsze lepsze niż gdybyśmy mieli dalsze męczarnie. Nie wiadomo, jak długo.
Tomasz Skory: A czy to trzecie podejście, to nie jest właśnie ta męczarnia, której należałoby uniknąć?
Marek Belka: Należałoby, ale to nie do mnie ten postulat.
Tomasz Skory: Po kimś rozsądnym należałoby oczekiwać, że tego trzeciego podejścia już nie będzie robił. Jestem zdziwiony po prostu, że pan, człowiek z takim autorytetem decyduje się dać wystawiać. No właśnie, wystawiać – to jest bardzo dobre określenie.
Marek Belka: Powiedziałem, że nie interesuje mnie taka sytuacja, w której moje nazwisko będzie używane dla próby sformowania jakiejś większości parlamentarnej, jakiegoś rządu w drugim podejściu, nad którym ja nie będę miał żadnej kontroli; nie będę miał żadnej gwarancji, że skład tego rządu będzie odpowiadał wyobrażeniom, co jest w interesie kraju. Natomiast, jak mnie pan pyta, dlaczego ja się w to zaangażowałem, to wie pan, może warto sobie czasami przypomnieć sobie o takich wartościach, jak np. interes kraju. Myśli pan, że to dla mnie nie ma zupełnie żądnego znaczenia?
Tomasz Skory: Jutrzejsze głosowanie prawdopodobnie pan przegra, zaufania Sejmu nie będzie. Czy to – pańskim zdaniem – da panu legitymację do podejmowania istotnych decyzji przez pański rząd przez najbliższe dwa tygodnie, kiedy Sejm będzie się zajmował powoływaniem premiera, co zapewne się nie uda, potem przez kolejne dwa tygodnie, kiedy ten nowy ewentualny rząd będzie. Ma pan przed sobą co najmniej miesiąc rządzenia, ale czy ma pan legitymację do tego, by bez zaufania Sejmu rządzić?
Marek Belka: Na pewno nie będę tracił czasu. w tych sprawach, gdzie nie będę potrzebował wsparcia Sejmu, ale także w tych sprawach, które już są w Sejmie lub trzeba rozwiązania ustawowe kierować do Sejmu, będziemy po prostu wykorzystywać ten czas do maksimum. Warto też przypomnieć, że rząd ma pełnię władzy konstytucyjnie. Innymi słowy, pewnych decyzji można nie podejmować ze względu na – powiedziałbym – dobre zwyczaje. Natomiast jestem w stanie podejmować każdą decyzję, w tym decyzje kadrowe, jeśli będę uznawał, że takie są niezbędne, to będę je czynił.
Tomasz Skory: Taka mała kolizja między zwyczajem a obowiązkiem. Pan musi, rząd musi w najbliższych dniach przedstawić projekt nowej ustawy dotyczącej finansowania świadczeń zdrowotnych, jednocześnie można odmawiać wiarygodności temu projektowi właśnie ze względu na to, że prawdopodobnie nie będzie on miał zaufania.
Marek Belka: Myślę, że dziś każdy projekt tej ustawy naprawczej będzie budził kontrowersje. Jest jeden projekt, który został przygotowany przez rząd poprzedni, budzi on olbrzymie kontrowersje w Sejmie. Pracujemy teraz nad jego istotną modyfikacją. Tamten jest gotowy, ale ponieważ jest tak kontrowersyjny, próbujemy go poprawić. Cóż tu o legitymacji sejmowej można mówić? To jest wyższa konieczność.
Tomasz Skory: Co jutro usłyszą posłowie w pańskim expose? Ma być ono krótkie, czy ma pan jakieś asy w rękawie – coś, czego się nikt nie spodziewa, by przekonać ich, że warto za panem głosować?
Marek Belka: W moich dyskusjach z klubami parlamentarnymi – obojętne czy deklarują poparcie, czy nie – te założenia programowe expose nie budzą większych kontrowersji. Oczywiście, poszczególne rozwiązania na pewno są przedmiotem dyskusji. Myślę, że w istocie to nie o program chodzi. Wszyscy mniej więcej wiedzą, co jest niezbędne w tym kraju. Każdy niestety w Sejmie kombinuje, jak przeżyć następne półtora roku. a może rok? A może tylko pół roku? A może trzy tygodnie? To jest dramatem polskie sceny politycznej.
Tomasz Skory: Kiedy rozmawialiśmy parę tygodni temu, mówił pan: trzeba się szybko zdecydować – albo wybory i to jak najszybciej albo mój rząd fachowców, ale na rok. Na krócej się nie zgadzam. To drugie już chyba jest nieaktualne, zatem czy nie tracimy tego cennego czasu?
Marek Belka: Dla mnie jest. Nie zgadzam się na rząd kilkumiesięczny, bo wtedy na pewno nie mam szans niczego konkretnego zrobić. Wtedy w istocie rząd ogłasza początek kampanii wyborczej i szaleństwa charakterystyczne dla tego stanu rzeczy.
Tomasz Skory: Zatem trzeba grać o najwyższą stawkę?
Marek Belka: Tak.
Tomasz Skory: Dziękuję bardzo za rozmowę.