"Nie potrzebujemy trzymania za rączkę, głaskania nas po głowie i powtarzania ciągle: 'współczujemy, współczujemy". Oczekujemy pomocy prawnej, włączania się komisji ds. przeciwdziałania pedofilii w postępowania..." - podkreśla w Rozmowie w południe w Radiu RMF24 Robert Fidura, działacz społeczny na rzecz osób wykorzystywanych seksualnie, który jest jedną z osób pokrzywdzonych przez duchownych. Pytany, czy krzywda osób pokrzywdzonych została upolityczniona, przyznaje: "Do jakiegoś momentu - na pewno tak. Niestety jesteśmy przedmiotem przerzucania się, jak gorący kartofel... Ci czy inni rządzący nie chcą narazić się Kościołowi ze względów politycznych". I dodaje: "Jesteśmy taką zadrą, której lepiej nie ruszać. No bo jak zacznie się coś wyjaśniać, to być może "skrzywdzi się" któregoś z biskupów czy też któregoś z księży".

Słuchaj Radia RMF24>>>

Robert Fidura przypomina, że sama Państwowa Komisja ds. Przeciwdziałania Pedofilii powstała w 2019 roku. Ustawa była odpowiedzią na film braci Sekielskich. Ona w osobach pokrzywdzonych zrodziła nadzieję, że coś w końcu się ruszy, że państwo nas zauważy i zajmie się naszymi problemami - mówi gość Piotra Salaka.

Jak przyznaje, o tym, że padł ofiarą molestowania seksualnego, milczał przez 38 lat. Ciężko mi było zebrać się i powiedzieć to głośno. (...) Takie osoby trafiając do prokuratury, do sądu, oczekiwały pomocy ze strony fachowców. Do mnie docierały głosy od osób pokrzywdzonych, które miały styczność z niektórymi członkami komisji do spraw pedofilii, że oni nie oczekują trzymania za rączkę - bo komisja ma możliwość włączania się w postępowanie - ale oni oczekują konkretnej pomocy, przede wszystkim prawnej, jakiegoś ukierunkowania, wskazania, co należy zrobić, jak przeprowadzić ten proces. Tego wielokrotnie nie było - stwierdził. Dopytywany, czy ofiary dostały pomoc prawną ze strony komisji precyzuje: Ja nie mówię o całej komisji, ja nie mówię o wszystkich członkach komisji, ale osoby, które tam się pojawiały, merytorycznie, prawnie - w ogóle nie były przygotowane do tego, żeby po prostu pomóc osobie pokrzywdzonej.

Fidura o działaniu komisji: Na samym początku miała grzech pierworodny

Czy według niego komisja potrzebuje odnowienia? Według mnie, jeżeli już, to ewentualnie jakieś drobne kosmetyczne zmiany... Ja nie byłbym za taką radykalną zmianą, czyli likwidacją jednej, a powołaniem drugiej komisji. Według mnie ta, która jest w tej chwili, działa już całkiem dobrze. Ona na początku samym miała taki grzech pierworodny - przy powoływaniu... To jest wina Sejmu, to jest wina autorów ustawy, którzy w tej ustawie zawarli zapis o tak zwanych postępowaniach quasisądowych - czyli wpisywaniu sprawców, którzy są np. przedawnieni, na listę pedofilów. Ale te przepisy były tak skonstruowane, że w praktyce one w ogóle nie działały - tłumaczy. 

Pytany, czy polityka nie stała się ważniejsza w działaniu tej komisji niż dobro pokrzywdzonych, odpowiada: Na jakimś etapie tak. Ja to tak przynajmniej odbierałem tak na samym początku. Niby powołano komisję do spraw pedofilii, ale jednocześnie odebrano jej de facto narzędzie służące do wpisywania osób sprawców na tak zwaną listę pedofilów. To w ogóle nie działało.

Gość Rozmowy w Południe w Radiu RMF24 podkreśla jednak: Bardzo ciekawy jest tam inny wątek: Poprzedni przewodniczący komisji, pan Błażej Kmieciak, był przez wielu uważany za człowieka związanego ze skrajną prawicą. Uważano, że to będzie człowiek, który absolutnie niczego się nie dotknie, a już na pewno nie będzie ruszał Kościoła katolickiego. Okazały się te przewidywania i te wątpliwości zupełnie błędne. Ten człowiek stanął murem za nami, za osobami pokrzywdzonymi. To było niesamowite zaskoczenie dla wielu osób pokrzywdzonych.

Upolityczniono krzywdę osób? "Rządzący nie chcą się narazić Kościołowi"

Czy krzywda osób molestowanych została upolityczniona? Do jakiegoś momentu na pewno tak. Niestety jesteśmy przedmiotem przerzucania się, jak gorący kartofel... Ci czy inni rządzący nie chcą narazić się Kościołowi ze względów politycznych. Więc my jesteśmy taką zadrą, której lepiej nie ruszać. No bo jak zacznie się coś wyjaśniać, to być może "skrzywdzi się" któregoś z biskupów czy też któregoś z księży. (...) No bo jednak jakby nie patrzeć, poparcie tych czy innych mediów, szczególnie tych toruńskich, jest cenne, przekłada się na ileś tam procent poparcia w wyborach - stwierdza Fidura. 

Dopytywany, czy dostrzegł po 15 października zmianę jeśli chodzi o funkcjonowanie komisji, stwierdza: O ile bardzo szybko uzupełniono skład po panu Nawarskim i powołano w skład komisji panią Karolinę Bućko, a następnie Sejm ją wybrał przewodniczącą komisji, o tyle w tej chwili wszystko stanęło. Jest jeszcze jeden wakat. (...) Obecny premier powinien swojego przedstawiciela delegować do tej komisji. Już od ponad pół roku - cisza. Tej osoby nie powołuje. (...) Nie wiem dlaczego, upominam się o to - podkreśla.  

A czego konkretnie osoby pokrzywdzone potrzebują od komisji? Nie potrzebujemy trzymania za rączkę, głaskania nas po głowie i powtarzania ciągle" "współczujemy, współczujemy". Oczekujemy pomocy prawnej, włączania się komisji w postępowania... - mówi Fidura. 

Opracowanie: