„Ja mu wierzę. Powiedział mi, że jest czysty, że nie oszukuje” - powiedział o Stanisławie Piotrowiczu w Porannej rozmowie w RMF polityk Solidarnej Polski Taduesz Cymański. Zapytany o to, czy były prokurator, a dzisiaj polityk PiS i przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości Stanisław Piotrowicz powinien złożyć mandat, powiedział: „Jeżeli nie jest uczciwy, jeżeli jest inny niż patrzył mi w oczy, to tak”. „Patrzę chłodno, spokojnie i precyzyjnie” - dodał. Tadeusz Cymański pytany przez Roberta Mazurka o nieopodatkowany dochód dla posłów, powiedział: „W 1991 roku, nie dla posłów, tylko dla wszystkich Polaków, wprowadzono zwolnienie z diet. Natomiast propaganda sprawia wrażenie, że my posłowie sobie coś załatwiliśmy, czytaj - zostawiliśmy, a innych traktowaliśmy inaczej. To nie jest prawda.” „Fakty są takie, że każdy Polak, który jest radnym, czy też posłem, od 25 lat ma zwolnioną kwotę od podatku. Ja nie bronię, ja informuję” - zaznaczył gość Porannej rozmowy w RMF FM.
Robert Mazurek, RMF FM: Czy naprawdę lojalny PRL-owski prokurator, jak pan Piotrowicz, musi być waszym szefem Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka?
Tadeusz Cymański: Nie wiem na jakiej podstawie stawia pan tezę, że "lojalny".
Gdyby był nielojalny, to nie sądzę, że by dostawał np. choćby Brązowy Krzyż Zasługi.
To jest bardzo daleko posunięte rozumowanie...
No jasne, odznaczali nielojalnych.
Nie, różnie z odznaczeniami było. Znam to powiedzenie, chyba Mickiewicz napisał: "Może kto z was urzędem, orderem zhańbiony", w "Dziadach" taki fragment jest, bardzo ciekawy. Ale to może nikomu nie przynosi chwały, że miał ordery zasługi za komuny. Natomiast prawda o panu Piotrowiczu istnieje, to jest poza dyskusją, ale słyszymy dzisiaj w przekazie bardzo różne na ten temat opinie. Ja na swój własny użytek rozmawiałem z nim osobiście, patrząc mu w oczy. To jest bardzo ważne, ja patrzę, bo ja lubię jak rozmówca patrzy w oczy. I myślę, że są dwie możliwości, albo to wszystko jest nieprawdą i ja mu wierzę...
I co on panu prosto w oczy powiedział?
Powiedział mi, że jest czysty, że jest uczciwy, że nie oszukuje i - to najważniejsze, bo to budzi kontrowersje - że on pomagał wielu ludziom. Pan Pikul to jest jedna z historii. Jest tutaj sprzeczność, bo pan Rzońca, prominentny poseł z Podkarpacia, z trybuny sejmowej powiedział wyraźnie inaczej, niż w programie TVN-u pan Pikul, jaka była prawda...
Ale problemem nie jest to, że mamy słowo przeciwko słowu, tylko mamy dokumenty, a na tych dokumentach mamy podpisy pana Piotrowicza, choć pan poseł Piotrowicz twierdził, że jako prokurator nie podpisywał żadnego aktu oskarżenia.
Ten szczegół rzeczywiście...
To nie jest szczegół.
Bardzo konkretna rzecz. Powiedział, że nie podpisał, a pokazano dokument. Ta sprawa będzie na pewno wyjaśniona, do tego odniosła się pani Mazurek. Tu jest wiele spraw do zweryfikowania. Ja sam też chcę się dowiedzieć. Słuchając różnych przekazów, chcę to wyjaśnić, bo lubię wiedzieć dokładnie o całej sprawie. Natomiast pytanie czy on pomógł, bo - wie pan - to, że ktoś był w areszcie, ale nie został skazany na więzienie, czy był w tym udział pana Piotrowicza...
Ja mam wrażenie, że pańscy wyborcy, a nasi słuchacze są tym zmęczeni i mają dosyć serdecznie pana Piotrowicza.
Ale to nie my ten temat nakręcamy, tylko w sytuacji, kiedy za dwa dni będzie marsz KOD, kiedy są większe skandale w tle, to pan Piotrowicz jest wygodnym argumentem. Tak to odbieram, nie chcę tu być adwokatem, żeby było jasne. Patrzę chłodno, spokojnie i precyzyjnie.
A że dziennikarz telewizji publicznej, którego trudno posądzić o specjalną życzliwość wobec KOD-u, Cezary Gmyz, napisał wczoraj: "Poseł Piotrowicz powinien złożyć mandat. Jest obciążeniem wizerunkowym dla PiS. Bronienie go nie ma sensu".
Jeżeli ma informacje lepsze niż ja i jest pewny, bo ja jestem zwolennikiem jednej zasady - żeby coś twierdzić trzeba być pewnym. Tutaj mamy wyraźne rozbieżności i sprawę niewyjaśnioną. Pan Gmyz tutaj - bardzo wzięty, znany dziennikarz - jeżeli on twierdzi i wyrokuje w tej sprawie...
To jest jego opinia, to nie jest wyrok. Każdy ma prawo do swojego poglądu.
Jeżeli ja mówię publicznie, że powinien złożyć, to ja twierdzę, ja jestem pewny...
Czy pana zdaniem powinien złożyć mandat czy nie?
Jeżeli ma na sumieniu, jeżeli nie jest uczciwy, czyli jest inny niż patrząc mi w oczy powiedział, to tak. A jeżeli nie, to nie.
Elżbieta Kruk, posłanka PiS-u i członkini Rady Mediów Narodowych powiedziała wczoraj, że telewizja publiczna jest bardziej pluralistyczna niż kiedyś. Naprawdę pan jest gotów bronić tego twierdzenia?
Mi się wydaje, że ważniejsze było inne twierdzenie, które powiedziała, a mianowicie że w demokracji telewizja publiczna pełni rolę pewnej - takie chyba padło, pan tu lepiej pamięta, ale słyszałem to jadąc samochodem - przeciwwagi. To, że telewizja m.in. pełniąc funkcję informacyjną dotyczącą rządu i funkcjonowania państwa, że taki jest odbiór na tle zwłaszcza Polsatu, TVN-u, to tak można powiedzieć...
Ale chce mi pan powiedzieć, że jeżeli TVN przegina w jedną stronę, to telewizja publiczna przeginając w drugą równoważy media?
Ja nie mówię o przeginaniu. Ja mówię o tym, że nawet informacja obiektywna będzie odbierana jako przeginanie. Propaganda się już tak zacietrzewiła i mamy do czynienia z takimi programami; język na usługach celów politycznych, że naprawdę aż nieprzyjemnie się ogląda.
Dostrzega pan to w telewizji publicznej?
Sprytny z pana facet. Ja dostrzegam to w TVN-ie i Polsacie...
Ale w telewizji publicznej nie?
Jeżeli to jest działanie na zasadzie jakiejś reakcji, to jest to zrozumiałe. Po prostu to, że każda potwora ma swojego amatora, a telewizja publiczna ma misję polegającą na tym, że musi jednak edukacyjnie informować i że ten rząd nie jest na rękę...
Mam poczucie, że nie usłyszałem odpowiedzi na swoje pytanie. To jak - telewizja publiczna przegina, czy nie przegina?
Moim zdanie słowo "przegina" jest nie na miejscu.
A co robi?
Informuje.
Wiedziałem, że pan ma poczucie humoru, ale że aż takie?
Jeżeli pan to nazywa poczuciem humoru, to to jest pana odbiór. Moim zdaniem telewizja publiczna zmieniła charakter, bo była tubą propagandową pana prezydenta Bronisława Komorowskiego.
A teraz jest tubą propagandową PiS-u.
Pan mnie cały czas prowokuje, a ja cały czas jestem sobą.
Panie pośle, posłowie maja blisko 30 tys. złotych kwoty wolnej od podatku, przez fakt pobierania diet nieopodatkowanych. A najbiedniejsi pańscy wyborcy 6 tys. złotych. Mateusz Morawiecki tłumaczy to w ten sposób, że posłowie ciężko pracują.
Niefortunne to tłumaczenie. Bardzo cenię i jest dla mnie dużą nadzieją pan wicepremier jako były bankowiec. Ale mógł tego nie wiedzieć.
Czego nie wiedzieć? Że ludzie ciężko pracują oprócz posłów?
Nie, to jak powiedziałem - niefortunna wypowiedź. Tu chyba się wyłania, że nie był doinformowany. Proszę państwa, panie redaktorze - w 1991 roku nie dla posłów, ale dla wszystkich Polaków, wprowadzono zwolnienie z diet. Natomiast propaganda i pana pytanie jest tego dowodem, sprawia wrażenie, że my posłowie sobie coś załatwiliśmy, czytaj - zostawiliśmy, a innych traktowaliśmy inaczej. To nie jest prawda.
Fakty są takie, że prawie 30 tys. złotych ma pan nieopodatkowanego dochodu. A najbiedniejszy człowiek ma 6 tysięcy złotych, pięć razy mniej niż pan.
Fakty są takie, że każdy Polak, od sołtysa zaczynając, który jest radnym, czy też posłem, w całej Polsce, od 25 lat ma zwolnioną kwotę od podatku.
Ale czego pan broni?
Ja nie bronię, ja informuję. Pan daje narrację, że ja coś bronię, bo jestem coś winy. Propaganda stworzyła wrażenie i nas ustawiła w roli chłopców do bicia. Dla rzetelności to mówię.
Panie pośle...
Tak, to jest nieprawda.
To są rzeczy ważne, są rzeczy ważniejsze. Dzisiaj pan idzie na turniej szachowy, sam pan się chwalił przedtem. Pan jest najlepszym szachistą w parlamencie.
Ja nie chwaliłem się. Ja się dzieliłem radością, bo nie mam czasu na szachy, to jest moja dawna pasja.
W 2003 roku wygrał pan z Anatolijem Karpowem, mistrzem świata.
A tak, stara miłość nie rdzewieje, pozdrawiam wszystkich szachistów. Mecz o mistrzostwo świata wygrał genialny Norweg Karlssen z Kariakinem, takim farbowanym Rosjaninem, bo to jest Ukrainiec z pochodzenia, ale dzisiaj są w Ministerstwie Rozwoju mistrzostwa Polski administracji i zaproszenie otrzymałem - może dlatego, że jestem kojarzony z tymi szachami - i namawiam, żeby ze mną się wybrał na to, jeżeli znajdzie czas, minister Dera. Też szachista.
Kto w polskiej polityce jest szachowym królem?
Trudno powiedzieć. Myślę, że jest kilku dobrych szachistów, bym tu jeszcze wymienił...
Ja nie pytam o szachistów, pytam o przenośnię.
Kto królem?
Kto jest w polskiej polityce królem, kto królową?
W polskiej polityce myślę, że tą najważniejszą pozycję i figurę stanowi nasz lider Jarosław Kaczyński, to pan pyta, a pan wie. Państwo słuchający też wiedzą, no to za łatwe pytanie, proszę o następne.
Ten sam, o którym pan powiedział, że to autokrata i dyktator w 2011 roku.
Nie będę śmieszny, niepoważny i własnych słów się nie da rady nawet cofnąć. Tak, powiedziałem tak, rzeczywiście, przed wielu laty. Może inaczej bym dzisiaj to powiedział, natomiast nie wycofuję się pod wpływem wydarzeń.
Kaczyński to król, a kto jest królową?
Nie wiem, tutaj to jest taka silna pozycja, że... Tylko proszę pamiętać o jednej rzeczy - szachy to nie król, szachy to również pionki, to również figury, to jest bardziej złożona materia. Natomiast król jest tą królową, tak jak w ulu. Najważniejszym.