Nie milkną echa skandalu sędziowskiego w Barcelonie. Prezes UEFA Aleksander Čeferin powiedział, że "to jeden z najpoważniejszych incydentów, jakie widział w piłce nożnej odkąd się z nią związał".
W marcu Europejska Federacja Piłki Nożnej (UEFA) wszczęła formalne dochodzenie w sprawie katalońskiego klubu. Ma to związek z potencjalnym naruszeniem prawa w zakresie płatności dokonywanych przez Barcelonę na rzecz firmy należącej do sędziego piłkarskiego - Jose Marii Enriqueza Negreiry.
Nie mogę komentować tego bezpośrednio z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że mamy niezależną komisję dyscyplinarną. A po drugie dlatego, że nie zajmowałem się szczegółowo tą sprawą. Jednak - o ile mi wiadomo - sytuacja jest niezwykle poważna - powiedział Aleksander Čeferin.
Rzekome płatności w wysokości 7,3 miliona euro zostały dokonane przez Barcelonę w latach 2001-2018 na rzecz spółki Dasnil 95 - firmy należącej do Negreiry, ówczesnego wiceprezesa komisji sędziowskiej Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej.
Na poziomie ligi hiszpańskiej sprawa jest oczywiście nieaktualna i nie będzie mieć konsekwencji, natomiast postępowanie toczy się na szczeblu hiszpańskiej prokuratury cywilnej - dodał Słoweniec. To samo dotyczy UEFA, tutaj też nic nie jest przedawnione - podkreślił prezes UEFA.
W wydanym w lutym oświadczeniu przedstawiciele Barcelony zaprzeczyli jakimkolwiek wykroczeniom, twierdząc, że klub zapłacił zewnętrznemu konsultantowi, który dostarczył mu techniczne raporty dotyczące profesjonalnego sędziowania. Według władz Barcelony, było to powszechną praktyką wśród klubów piłkarskich.
Spekuluje się, że w zamian Negreira miał uprzywilejowywać klub z Barcelony w procesie podejmowania decyzji kolegium sędziowskiego, odnoszących się do meczów "Dumy Katalonii".
Nie było żadnego uprzywilejowanego traktowania - odpierał zarzuty Negreira w rozmowie z rozgłośnią Cadena SER.