Polonia w Szkocji to około 90 tys. osób. Czują się tu świetnie. Kultywują polskie zwyczaje i historię. Szkotów zarażają miłością do pierogów i wielką sympatią do Artura Boruca. O polskości za granicą, przy okazji piłkarskiego spotkania Szkocja - Polska na Hempden Park, dziennikarz RMF FM Cezary Dziwiszek rozmawiał z przedstawicielami Polonii w Szkocji.

Charytatywnie prowadzą szkołę

Niby wiemy, że Polonia na świecie to wiele milionów osób. Niby wiemy, że kultywują polskie zwyczaje, tradycję i historię. A jednak potrafią zaskoczyć. Szczególnie tym, jak wiele można zrobić za niewielkie pieniądze. Tak jak w obchodzącym w tym roku 70. rocznicę Sikorski Memorial House w Glasgow (Dom Polski). O działalności placówki rozmawialiśmy z jednym z przedstawicieli Kamilem Sznurkowskim oraz Aleksandrą Kirwiel-Golec, zarządcą szkoły polskiej w Glasgow. 

Sikorski Memorial House w Glasgow jest nazywany nieoficjalnie "Sikorem". Jaka jest historia placówki?  

Dom Polski im. generała Władysława Sikorskiego w Glasgow istnieje od 1947 roku. Powstał jako polski college dla żołnierzy, którzy zostali tu po II wojnie światowej. W 1950 roku zostało tu założone też Polskie Towarzystwo Społeczno-Oświatowe - opowiada Kamil Sznurkowski.

Pierwsze skojarzenia z Domem Polskim to po prostu Polacy, Polonia za granicą - czy rzeczywiście tak jest?

Jak tłumaczy Sznurkowski, "wszystkie atrakcje organizowane przez Dom Polski są polsko-szkockie". W soboty i niedzielę prowadzimy polską szkołę. W piątek trenujemy najpopularniejszy polski taniec, czyli poloneza. Uczymy też języka polskiego - nie tylko Polaków, którzy się tu urodzili i nie mieli okazji się go nauczyć. Uczymy też Szkotów. W niedzielę prowadzimy klub seniora. To wszystko robimy charytatywnie - podkreśla.

Prowadzenie polskiej szkoły poza granicami to nie lada wyzwanie. Szkoła działa od dwóch lat. Obecnie stawiamy na niewielką liczbę dzieci, żeby poświęcić każdemu jak najwięcej uwagi. W szkole uczy się około 30 dzieci. Uczymy oczywiście języka polskiego, geografii czy historii. Stawiamy na dobrą zabawę, żeby nauka nie kojarzyła się tylko z siedzeniem w ławkach. Chcemy przekonać dzieci, że Polska jest naprawdę ciekawym krajem - tłumaczy Aleksandra Kirwiel-Golec zarządca szkoły polskiej w Glasgow.

Jak dodaje, "polska szkoła to 2 godziny nauki w tygodniu dla najmłodszej grupy dzieci i 2 godziny tygodniowo dla najstarszej". Warto pamiętać, że to są zajęcia dodatkowe. Polskie dzieci uczęszczają na co dzień do szkockich szkół, a dodatkowo przychodzą do naszej szkoły - zaznacza.

Kochają pierogi i Boruca

Dom Polski prowadzi nie tylko szkołę. Działa przy nim też bardzo popularna restauracja.

Według Kamila Sznurkowskiego to bardzo hipsterskie miejsce. Pełno tu Polaków i Szkotów. Tu wszyscy znają polskie pierogi - i je kochają.

Wszyscy znają też - i darzą ogromną sympatią - Artura Boruca - dopowiada Sznurkowski. Jest kojarzony nie tylko przez fanów piłki nożnej. Już niedługo legendarne spotkanie Szkocja - Polska na Hempden Park. U nas klimat na meczach jest bardzo przyjazny. Nie spodziewamy się żadnych zamieszek. Tu naprawdę czuć szacunek do Polaka. Polskie flagi na pewno będą widoczne na trybunach - tłumaczy.

Reprezentacja Polski dziś o godzinie 20:45 zmierzy się na Hampden Park ze Szkocją w Lidze Narodów UEFA.

W całej Szkocji mieszka około 90 tys. Polaków, w samym Glasgow Polonia liczy około 20 tys. osób.

Odwiedzamy Dom Polski w Glasgow przed meczem ze SzkocjąPrzedpołudnie Radia RMF24