Kapitan Piotr Kuźniar oraz pięciu członków załogi jachtu "Selma", która tydzień temu pobiła rekord świata w żegludze na Południe, zdobyło wierzchołek antarktycznego wulkanu Erebus (3794 m) na Wyspie Rossa. "Szczyt wulkanu osiągnięty. Weszliśmy na 3794 m npm. Wszystko O.K. Wszyscy cali i zdrowi. Po krótkim odpoczynku schodzimy. Powrót zajmie nam dobę" - przekazał za pośrednictwem radiostacji kapitan jachtu.
Wraz z nim na Erebus weszli: Piotr Lubaczewski, Krzysztof Jasica, Michał Gawron, Krzysztof Pełka i Artur Skrzyszowski.
Podczas, gdy zespół zdobywał szczyt wulkanu, pozostała na jachcie druga część załogi pod dowództwem zastępcy kapitana Tomasza Łopaty, walczyła z lodem napierającym do Zatoki Back Door Bay. "Selma" podniosła kotwicę i na silniku omija wpływające wielkie kry.
Jest coraz zimniej. Bardzo się cieszymy, że koledzy już wracają. Jesteśmy z nich dumni i czekamy. Pora opuścić Morze Rossa, antarktyczna zima szybko nadchodzi - przekazał z pokładu Łopata.
Dotarcie na Wyspę Rossa i na szczyt wulkanu Erebus jest kolejną częścią ekspedycji "Selma-Antarktyda-Wytrwałość", podjętej dla upamiętnienia 100-lecia śmierci wybitnego podróżnika i odkrywcy polarnego sir Ernsta Shackletona. Irlandczyk na tej wyspie założył w latach 1908-1909 swoją bazę służącą wyprawom w kierunku bieguna.
12 lutego jedenastoosobowa załoga jachtu "Selma Expeditions" dotarła na żaglach do południowej ściany lodowej Zatoki Wielorybów antarktycznego Morza Rossa osiągając pozycję 78o43'926 S i ustanawiając rekord świata żeglugi na Południe.
Wyspa Rossa została uformowana przez trzy wulkany, z których dwa nazwano na pamiątkę dwóch statków odkrywcy (1841), szkockiego badacza sir Jamesa Clarka Rossa - Terror (góra o wysokości 3230 m) oraz Erebus (3794 m).
Erebus to jedyny na Antarktydzie czynny wulkan. Ostatnio do erupcji doszło w 2012 roku. W kraterze znajduje się stałe jezioro lawowe, jedno z czterech istniejących na Ziemi.
(abs)