Iga Świątek sensacyjnie pokonała najwyżej rozstawioną Rumunkę Simonę Halep 6:1, 6:2 w 1/8 finału French Open. 19-letnia tenisistka, która po raz pierwszy w karierze awansowała do czołowej "ósemki" w wielkoszlemowych zmaganiach, teraz zagra z Włoszką Martiną Trevisan.
Zajmująca 54. miejsce w rankingu WTA Iga Świątek grała bardzo agresywnie i rozrzucała faworytkę turnieju po korcie. Urozmaicała jednak swoją grę także skrótami, nieraz chodziła do siatki. Jej dominacja była niepodważalna, czego efekt był widoczny na tablicy wyników - wygrała trzy pierwsze gemy. W drugiej części inauguracyjnej partii zawodniczka z Konstancy próbowała odpowiadać swoimi zagraniami, ale szalejąca na korcie podopieczna trenera Piotra Sierzputowskiego nie pozwoliła jej na wiele. Wygrała m.in. najdłuższą akcję meczu, która miała miejsce przy stanie 5:1, która składała się z 20 uderzeń. Po 24 minutach nastolatka zapisała na swoim koncie pierwszą odsłonę.
W drugiej starsza o 10 lat Simona Halep zaczęła stawiać większy opór, ale nie był on na tyle duży, by wytrącił z rytmu tenisistkę z Raszyna. Prowadząc 2:0 co prawda nie wykorzystała czterech okazji na przełamanie (przy drugim Halep szczęśliwie zdobyła punkt po zagraniu po taśmie, przy trzecim Świątek miała pecha i zagrana w ten sposób przez nią piłka wyszła na aut), ale w kolejnym gemie serwisowym Rumunki wykorzystała szóstego "break pointa". Wówczas do niej uśmiechnął się los - w dwóch ostatnich akcjach piłka po zagraniu wiceliderki listy WTA odbiła się od słupka i wyszła poza kort. Potem Polka spokojnie kontrolowała przebieg wydarzeń, a mecz zakończył nieudany return faworytki.
Mam wrażenie, że grałam perfekcyjnie. Nawet ja sama jestem zaskoczona, że byłam w stanie to zrobić - przyznała zwyciężczyni tuż po zakończeniu trwającego 68 minut meczu. Po przełamaniu w drugim secie na 4:1 pomyślałam, że to szokujące, że prowadzę tak wysoko. Ale z drugiej strony wiedziałam też, że Simona potrafi się podnieść w takiej sytuacji i wykorzysta każdą moją chwilę zawahania - zaznaczyła.
O awans do półfinału zagra z Martiną Trevisan. Włoska tenisistka pokonała rozstawioną z "piątką" Holenderkę Kiki Bertens 6:4, 6:4.
26-letnia Trevisan zajmuje 159. miejsce w rankingu WTA i dopiero po raz drugi w karierze znalazła się w głównej drabince wielkoszlemowych zmagań. Na początku tego sezonu w Australian Open przegrała mecz otwarcia. Z będącą 54. rakietą świata Świątek zmierzyła się dotychczas dwukrotnie. Bilans jest remisowy.
Halep ostatnio była na fali. Po wznowieniu międzynarodowej rywalizacji po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa zwyciężyła w obu imprezach WTA, w których startowała (Praga i Rzym). Z występu w wielkoszlemowym US Open zrezygnowała z powodu obaw związanych z Covid-19. Przed zawieszeniem zmagań triumfowała w Dubaju, co sprawiło, że miała na koncie 17 wygranych meczów z rzędu. Dziś serię tę przerwała Świątek. Popsuła także starszej o 10 lat przeciwniczce plan odzyskania miana liderki rankingu WTA. Doszłoby do tego, gdyby wygrała paryską imprezę.
Tenisistka z Konstancy ma w dorobku dwa tytuły wielkoszlemowe, pierwszy wywalczyła dwa lata temu właśnie w stolicy Francji.
Pierwsza konfrontacja Świątek i Halep rok temu zakończyła się zdecydowanym zwycięstwem drugiej z zawodniczek. Wygrała wówczas 6:1, 6:0 i zajęło jej to zaledwie 45 minut.
Polka, wspominając ten mecz, przyznała, że była wówczas bardzo zestresowana. Brakowało mi doświadczenia, którego teraz mam więcej. Wiem, że nasz następny pojedynek będzie inny. Teraz nie będę się tak denerwować. W ubiegłym roku nie byłam w stanie zrealizować założeń taktycznych. To był mój pierwszy mecz na dużym stadionie i przeciwko takiej zawodniczce - zaznaczyła, opowiadając o swoim debiucie.
Podopieczna trenera Piotra Sierzputowskiego w efektownym stylu przeszła w Paryżu przez pierwsze trzy rundy. Zrobiła to bez straty seta, a rywalkom - w tym ubiegłorocznej finalistce Czeszce Markecie Vondrousovej - oddała łącznie 13 gemów.
Świątek jest jedyną reprezentantką Polski, która pozostała w stawce singlowej. Mecze otwarcia przegrali rozstawiona z "31" Magda Linette, Hubert Hurkacz (29.) i Kamil Majchrzak.