Nie woda z potoku, a norowirus był przyczyną złego samopoczucia turystów, którzy w sierpniu odwiedzili Dolinę Roztoki w Tatrach. 25 sierpnia ratownicy TOPR-owcy musieli użyć śmigłowca, by ewakuować z Doliny Pięciu Stawów Polskich oraz z okolic Morskiego Oka osoby z objawami zatrucia pokarmowego.

Z próbek pobranych do zbadania w laboratorium Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie u dwóch osób chorych - dzieci z obozu - uzyskano wynik dodatni w kierunku norowirusa - powiedziała RMF24 Dominika Łatak, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.

O wynikach przeprowadzonych przez sanepid badań próbek informował TVN Kraków. 

Norowirus odpowiedzialny za tzw. grypę żołądkową to bardzo częsta przyczyna zakażeń pokarmowych, objawiających się m.in. wymiotami i biegunką. Rozprzestrzenianiu się wirusa sprzyja nieprzestrzeganie zasad higieny. Najczęstsze objawy zakażenia to wymioty, biegunka, nudności i ból brzucha.

25 sierpnia z Doliny Pięciu Stawów i Doliny Roztoki ratownicy TOPR ewakuowali ok. 20 osób. Sanepid sprawdzał, czy na ich złe samopoczucie mógł mieć wpływ posiłek w jednym z tatrzańskich schronisk albo fakt, że - jak informowały lokalne media - turyści pili wodę z górskich potoków. Jak podał TVN, oba te źródła zakażenia zostały wykluczone. Schronisko zostało skontrolowane i nie było tam nieprawidłowości.