Policjanci wyjaśniają okoliczności pożaru XIX-wiecznego pałacu w Jelczu-Laskowicach na Dolnym Śląsku. Niemal doszczętnie spłonął dach i poddasze budynku. Na razie nie wiadomo, dlaczego wybuchł ogień. Biegły ma rozpocząć pracę w poniedziałek.

W charakterze świadków przesłuchaliśmy do tej pory pięć osób: współwłaściciela pałacu, szefa i pracowników ekipy, która prowadziła prace dekarskie - powiedziała RMF24 mł.asp. Dorota Pelc z Komendy Powiatowej Policji w Oławie.

Jak dodała, w poniedziałek w pałacu ma zacząć pracę biegły z zakresu pożarnictwa.

Strażacy walczyli z ogniem kilka godzin. Pożar został zauważony wczoraj (26 czerwca) ok. g. 11.30. Nikomu nic się nie stało, ale spłonął niemal cały dach XIX-wiecznego obiektu. Strażakom udało się uratować charakterystyczną pałacową wieżę.

Pożar został opanowany ok. g. 16.00. Przez całą noc pałac był jeszcze dozorowany przez strażaków. Na miejscu był dwie nasze jednostki i dogaszaliśmy tlące się miejsca - mówił RMF24 mł. bryg. Bartłomiej Marcinów, Komendant Powiatowy PSP w Oławie. 

Rano strażacy przekazali teren właścicielowi. Według wstępnych informacji na dachu pałacu prowadzone były prace dekarskie i przypuszczalnie w ich trakcie doszło do pożaru. Ale odpowiedź na pytanie o przyczyny wybuchu pożaru da ekspertyza biegłego.

Pałac jest wpisany do rejestru zabytków, kilka lat temu został kupiony przez prywatnego właściciela. Inspektorzy Dolnośląskiego Urzędu Ochrony Zabytków dokonali na miejscu oględzin i wykonali dokumentację fotograficzną z drona.

Zniszczenia, jeśli chodzi o więźbę dachową, są duże. Trzeba wykonać nowy projekt remontu partii dachu i uzyskać nowe zezwolenie, zakładające odtworzenie stanu pierwotnego - poinformował Dolnośląski Konserwator Zabytków Daniel Gibski.