Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez wykonawcę Trasy Kaszubskiej złożyła Gdynia. Chodzi o zmiany w organizacji ruchu, które według miasta wykonawca wprowadzał niezgodnie z procedurami. "Nie możemy tolerować sytuacji, w której wykonawca lekceważy wszystkie interesy poza własnym" - mówi wiceprezydent Gdyni Michał Guć.
W ostatnich miesiącach na obwodnicy Trójmiasta często tworzyły się kilometrowe korki związane z budową Trasy Kaszubskiej. Droga będzie krzyżować się z obwodnicą na wysokości węzła Wielki Kack.
Jak przyznają urzędnicy, potoki aut regularnie blokują sporą część południowo-zachodniej Gdyni, uniemożliwiając mieszkańcom przedostanie się do domu i praktycznie jakikolwiek przejazd przez Dąbrowę czy Karwiny.
Gdyńscy urzędnicy twierdzą, że spółka Polaqua bez konsultacji z miastem i niezgodnie z obowiązującymi procedurami wprowadza zmiany w organizacji ruchu wokół największego zadania inwestycji, czyli budowy łącznika Trasy Kaszubskiej.
Miasto podaje przykład z ostatniego poniedziałku. Kiedy w korkach stanęli mieszkańcy południowo-zachodniej części Gdyni. "W ostatnim momencie wykonawca samowolnie zadecydował o zmianach w ruchu - na tyle nieudolnie, że skutecznie spowodował komunikacyjny paraliż. Podobne przykłady dosłownie mnożą się w ostatnich tygodniach, dlatego miasto podejmuje formalne działania wobec spółki Polaqua" - czytamy w komunikacie wydanym przez magistrat.
Nie możemy tolerować sytuacji, w której wykonawca lekceważy wszystkie interesy poza własnym. Nie do przyjęcia jest, że z powodu nieudolności i braku odpowiedzialności firmy, której powierzono budowę drogi stale cierpią mieszkańcy i przedsiębiorcy. Każdy jest w stanie zrozumieć, że wielka inwestycja może incydentalnie rodzić problemy mimo dobrej woli wszystkich zainteresowanych. Nie może to jednak mieć miejsca systematycznie, nie ma mojej zgody na to, by notoryczne naruszenia prawa oraz brak zrozumienia na czym polega partnerska współpraca utrudniały życie tysięcy gdynian, którzy nie mogą dojechać do domu, pracy, lekarza, nie tylko własnym pojazdem, ale i komunikacją miejską, która w Gdyni zawsze słynęła z punktualności, a teraz tkwi w nieprzewidywalnych korkach - mówi Michał Guć, wiceprezydent Gdyni ds. innowacji.
Czara goryczy w mieście przelała się 5 września. Jak podają urzędnicy, tego dnia wykonawca wprowadził bez wcześniejszej konsultacji z miastem m.in. ruch wahadłowy na Nowowiczlińskiej oraz zignorował obowiązujące procedury, a od samego rana mieszkańcy kilku dzielnic utknęli w korkach. W tym samym dniu do niezapowiadanych zmian doszło na obwodnicy Trójmiasta. Została ona zwężona w obu kierunkach, a nie tylko w stronę autostrady A-1, jak wcześniej zapowiadała wcześniej Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Prezydent Gdyni zdecydował się wówczas zawiadomić policję, informując Komendę Wojewódzką Policji w Gdańsku o możliwości popełnienia wykroczenia przez spółkę Polaqua.
W związku z drogowym paraliżem w ostatnie poniedziałkowe popołudnie, który spowodowała kolejna, nieskonsultowana zmiana, miasto Gdynia składa kolejne zawiadomienie dotyczące naruszenia przepisów przez wykonawcę inwestycji na pograniczu Gdyni i Chwaszczyna.
Zgodnie z prawem wykonawca inwestycji w przypadku planowanych tymczasowych zmian w organizacji ruchu wpływających na drogi miejskie, powinien poprosić wcześniej o opinię zarządcę ruchu - czyli miasto Gdynia. Do tego, zamiar wprowadzania zmian trzeba informować co najmniej 7 dni wcześniej.
autor: Stanisław Pawłowski